MŚ w koszykówce sprawiły, że polscy kibice odzyskali wiarę w naszą reprezentację. Mateusz Ponitka i spółka porwali tłumy swoją grą. Biało-czerwoni wygrali cztery pierwsze mecze i byli pewni udziału w ćwierćfinale. Dopiero silna Argentyna znalazła receptę na podopiecznych Mike'a Tylora. Bój o półfinał nasi zawodnicy stoczą już we wtorek, a ich rywalami będą Hiszpania. Choć "Orły" nie są faworytami tej konfrontacji, to ewentualny triumf sprawi, że nie tylko wejdą do strefy medalowej mundialu, lecz także zwiększą swoje szanse na udział w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich. Możliwe nawet, że przy korzystnym układzie innych rezultatów już wywalczą promocję na najważniejszą imprezę 2020 roku.
Do turnieju w Tokio awansuje bowiem siedem ekip z mistrzostw świata. Przepisy stanowią, że dwa miejsca należą się Europie, dwa Ameryce Południowej, dwa Ameryce Północnej, jedno Afryce, jedno Azji i jedno Oceanii. Tylko w przypadku Starego Kontynentu nie znamy jeszcze szczęśliwców, którzy nie będą musieli bać się o udział w igrzyskach. Na placu boju pozostało bowiem pięć ekip. Oprócz Polski są to: Hiszpania, Francja, Czechy i Serbia. W ćwierćfinałach obejrzymy tylko jedną europejską parę z biało-czerwonymi właśnie.
Serbowie zagrają z Argentyną, Czesi z Australią, a Francja ze Stanami Zjednoczonymi. Jeśli więc Polacy pokonaliby niespodziewanie Hiszpanów, to bardzo możliwe, że awans do strefy medalowej da im również miejsce na igrzyskach. Polscy kibice nie powinni jednak rozpaczać w przypadku porażki. W przyszłym roku odbędą się bowiem cztery turnieje kwalifikacyjne. W każdym udział weźmie sześć ekip, a najlepsza z nich awansuje do japońskiej imprezy.
