- Przed odlotem do Pekinu naciągnęłam plecy w łazience, gdy schylałam się, by wytrzeć nogę - wyjawia. - Bolało tak, że nie byłam pewna, czy wystartuję. Na szczęście pomogły masaże i nacierania maścią rozgrzewającą.
"SE": - A czy nie za wcześnie na tak dalekie rzuty?
- Czuję już teraz, że jak trafię w punkt, to młot może polecieć na 80 metrów. A rezerwy są jeszcze choćby w treningach siłowych. Wykonuję na przykład teraz przysiad ze sztangą 110 kilo, gdy normalnie moje obciążenia wynoszą 140-150.
ANITA DAŁA WYCISK "SUPER EXPRESSOWI"
- Co jest dla pani celem numer jeden w tym roku?
- Walka o złoty medal mistrzostw świata w Pekinie. Ale. gdybym jako pierwsza w historii osiągnęła właśnie tam 80 metrów, a później któraś rywalka by mnie przerzuciła, to przyjęłabym chętnie taki wynik. Bo i tak pozostałabym "historyczną" młociarką.
Już dzisiaj Anita Włodarczyk spróbuje swoich sił w mityngu w Ostrawie, w pojedynku z Niemką Betty Heidler, której odebrała rekord świata w ubiegłym roku.