Anita Włodarczyk na stadionie Skry Warszawa trenuje nie od dzisiaj. Sprawa znowu stała się głośna po reportażu "Przeglądu Sportowego". Po raz kolejny zaprezentowano upokarzające wręcz warunki, w jakich do najważniejszych startów przygotowuje się nasza mistrzyni rzutu młotem. - W październiku minie dziesięć lat, odkąd zaczęłam trenować na Skrze. Jak widać, można tutaj zbudować mistrzowską formę - nie narzeka sama zainteresowana. Na zdjęciach widać jednak, że może być to robienie dobrej miny do złej gry. Obiekt jest po prostu ruiną. Trybuny istnieją już tylko teoretycznie, a siłownia, na której ćwiczy młociarka zamykana jest na kłódkę, choć na próżno szukać w niej nowoczesnego sprzętu.
We wrześniu Anita Włodarczyk wystartuje w mistrzostwach świata. Jej plany treningowe przed tą ważną imprezą nieco się zmieniły. - Pojawił się stan zapalny w górnej części pleców. Dwa dni bolało, ale już minęło. Na razie nie rzucam młotem, mam tylko trening funkcjonalny - tłumaczyła "PS", śmiejąc się jednocześnie, że na Skrze przynajmniej nie musi płacić za treningi. Jeśli mistrzyni nie miałaby problemów ze zdrowiem, to obecnie ćwiczyłaby w pięknym górskim otoczeniu w Arłamowie.
Anita Włodarczyk treningów w trudnych warunkach nie odpuszcza nawet mimo bólu. Choć ten w plecach jest już przeszłością, to szwankować zaczęło lewe kolano. - Jest stan zapalny, ale wezmę leki, we wtorek mam USG i dwa, trzy dni później mogę brać młot do rąk. Do Arłamowa pojedziemy 15 lipca. Trzy tygodnie spędzę więc w Warszawie. Dawno już tyle dni nie byłam w stolicy - wyjaśniła faworytka konkursu rzutu młotem na wrześniowych lekkoatletycznych mistrzostwach świata.