Wyszło przypadkiem. Były szef portugalskiej agencji antydopingowej, Luis Horta, zdradził, że brazylijski minister sportu oraz włodarze Komitetu Olimpijskiego naciskali na niego, żeby... zmniejszyć liczbę testów. I liczbę testowanych zawodników. Brazylijczycy poszli na całość i przed igrzyskami działanie laboratorium po prostu zawiesili. Dowiedziała się o tym WADA i wysłała oficjalne pismo do ministerstwa sportu Brazylii. Niestety, odpowiedź okazała się absurdalna. Otóż, uwaga, tamtejsi działacze postanowili 1 lipca zmienić skład tamtejszej komisji antydopingowej. I aż do 24 lipca nie potrafili przeprowadzić żadnego testu.
24 dni! Pamiętając o wyznaniach kolarzy złapanych na dopingu, cała sprawa urasta do miana ponurego żartu. Rosjanie zostali za podobne działania niemal w komplecie zdyskwalifikowani. A tu "wyrażono zaniepokojenie". Widocznie uznano, że gospodarze mimo wszystko trenowali zgodnie z zasadami fair play. No bo trenowali, prawda?