Kamila Skolimowska zaczynała sportową przygodę od podnoszenia ciężarów – jak jej ojciec, Robert. Uprawiała też wioślarstwo, ale jej przeznaczeniem okazał się rzut młotem, konkurencja w wykonaniu kobiet dopiero rodząca się w latach 90. ubiegłego wieku. W pierwszym starcie niespełna 14-letnia dziewczyna została mistrzynią i rekordzistką Polski. Nie miała ukończonych 18 lat, gdy zdobyła złoty medal w olimpijskim debiucie tej konkurencji w Sydney (r. 2000). A potem zdobyła jeszcze medale mistrzostw Europy: srebrny (2002) i brązowy (2006).
- Nigdy nie zapomnę jej uśmiechu po zwycięstwie w Sydney - mówi 4-krotny mistrz olimpijski Robert Korzeniowski (55 l.), który w tamtych igrzyskach wywalczył dwa tytułu mistrzowskie w chodzie. - Zaraz po moim Mazurku Dąbrowskiego wykonała rzut na złoty medal. Była stale radosna i dziewczęca. A miała taki charakter, że niemal przepraszała za to, że jest taka mocna i że rzuca tak daleko. A dzisiaj jej pamięć jest pielęgnowana w najlepszy możliwy sposób, dzięki temu, że mityng Diamentowej Ligi nosi jej imię.
Podobne cechy Kamili pozostały w pamięci Artura Partyki (54 l.), którego kariera kończyła się, gdy ona rozwijała skrzydła.
- Przesympatyczna dziewczyna.Nie pamiętam, żeby się nie uśmiechała - wspomina wicemistrz olimpijski 1996 i mistrz Europy 1998 w skoku wzwyż. - Zaczęła sportowe życie od najwyższej zdobyczy, jaką jest tytuł mistrza olimpijskiego. Odeszła w wieku pełni możliwości. Mogłaby jeszcze świetnie rzucać przez kilka lat... Dobrze, że najlepsze zawody w Polsce noszą jej imię. I głębokie ukłony dla dyrektora mityngu Marcina Rosengartena, że potrafi uzyskać dla nich taką rangę.
Marcin Rosengarten (ur. 1980), dawniej dziennikarz radiowy, a dzisiaj menedżer lekkoatletyki, był zaręczony z Kamilą. Planowali ślub wiosną 2009 r. Zabrakło kilkunastu tygodni.
- Uśmiech, empatia i pomoc innym, to pierwsze słowa, jakie przychodzą mi na myśl, gdy wspominam Kamę - mówi dyrektor mityngu jej imienia. - Przejmowała się innymi i zawsze wszystkim chciała pomagać. Dawała odczuć drugiemu, że jest dla niej ważny. Mnie uczyła kochać innych. Kiedyś zapytałem, kiedy zajmie się sobą. Odpowiedziała, że o nią to zatroszczyć mam się ja.
Jej ciało zawsze było masywne. W wieku dorosłym ważyła ok. 100 kg. Czuła się w nim dobrze, co stało się nawet tematem sztuki teatralnej „Ciało kobiety. Młot” wystawionej w roku 2008 przez warszawski Teatr Polonia.
- Nie miała kompleksów - zapewnia Rosengarten. - Pytana przez dzieci na spotkaniu w przedszkolu, dlaczego wybrała rzut młotem, odpowiadała ze śmiechem: „A czy z taką sylwetką mogłabym być baletnicą?” Mówiła, że po karierze, może bardziej przyłoży się do figury. A ja odpowiadałem, że wygląda idealnie.