Cztery złote medale mistrzostw świata, mistrzostwo Europy i dwa srebrne krążki na czempionacie Starego Kontynentu. A to tylko niektóre osiągnięcia Pawła Fajdka. W jego dorobku wciąż brakuje jednak najważniejszego medalu dla sportowca, a więc medalu przywiezionego z igrzysk olimpijskich. W Londynie i w Rio de Janeiro starty Fajdka zakończyły się wręcz fatalnie.
Fajdek wyprawił gigantyczną imprezę. Trwała kilka dni
Bo reprezentant Polski nie zdołał przebrnąć nawet eliminacji, co było gigantyczną sensacją. Teraz wszyscy mają nadzieję, że sytuacja odwróci się o sto osiemdziesiąt stopni i w Tokio Fajdek w końcu przełamie olimpijskiego pecha i przywiezie medal z Japonii. Wówczas może dojść do sytuacji, jaka miała miejsce po pierwszym wywalczonym złocie na mistrzostwach świata.
Fajdek na najwyższym stopniu podium po raz pierwszy stanął w Moskwie w 2013 roku. Dla Polaka było to potwierdzenie, że warto wylewać siódme poty na treningach, o czym napisał w cyklu "Drużyna Mistrzów" publikowanym na portalu SportoweFakty WP. Okazuje się, że po tym sukcesie Fajdek zorganizował wielką imprezę.
DRAMAT! Pilny komunikat organizatora igrzysk olimpijskich w Tokio. Kibice są ZAŁAMANI!
Litry alkoholu, ponad setka osób. Tak bawił się Paweł Fajdek
Początkowo na zabawie miało się pojawić kilkadziesiąt osób, ale skończyło się na ponad stu gościach. - W rodzinnych stronach tradycją był grill na koniec sezonu. Po mistrzostwie stwierdziłem, że teraz ja go wyprawię, tylko lepiej. Miało przyjść 40 osób, a wpadło prawie 120. No i tak żeśmy przez parę dni świętowali - wspomina Fajdek.
- Działo się. Zrobiłem wesele bez panny młodej. W domu z dwadzieścia osób spało - dodał mistrz świata. - Jola narobiła bigosu w 50-litrowym garze. Karkówki żeśmy w wiadrach marynowali. Z marketu zwieźliśmy straszne ilości mięsa i alkoholu - napisał Paweł Fajdek. I chyba żaden kibic lekkoatletyki życzy mistrzowi świata, aby za kilka tygodni miał powody do takiego świętowania.