- SE: - Jak czuje się pani w nowej roli?
- K. Cimanouska: - Przede wszystkim odczuwam radość, że mogę wystartować w mistrzostwach. Zaskoczyło mnie to, że już teraz. Wcześniej liczyłam na szansę startu na olimpiadzie 2024. Jestem szczęśliwa.
- - Zadomowiła się pani już w Polsce?- Przez pierwsze dwa tygodnie pobytu odczuwałam duży stres. W ogóle nie mówiłam po polsku. Porozumiewałam się po angielsku. Ale potem doszło do mnie, że trzeba mieszkać w innym kraju. Poszłam do szkoły języka polskiego. Od ubiegłego roku mówię w miarę płynnie. Teraz czuję się tutaj jak w domu.
- - Podobno odebrano pani stopień wojskowy w Białorusi…- Nie pamiętam nawet, jaki to stopień. Wynikał z przynależności do klubu wojskowego. Obywatelstwa jeszcze nie straciłam, ale mówiło się, że będą go pozbawieni ci, którzy zostali obywatelami innych krajów.-
- Czy warunki treningowe w Polsce są wystarczające?
- - Mam stadion, mam halę w Warszawie, mogę też jeździć do Spały. Raz byłam na dwutygodniowym obozie w Portugalii. Trenuję w grupie AZS AWF Warszawa, pod kierunkiem trenerów Macieja Wojtkowskiego i mojego męża Arsenija Żdanowicza.
- - Jak wysoko sięgają pani ambicje w MŚ?
- - Skoro pobiłam w tym roku rekord życiowy na 200 metrów (22,75 s), może udałoby się osiągnąć finał. A w sztafecie 4x100 mamy bardzo mocny skład, trenowałyśmy zmiany i nieraz wychodziły bardzo dobrze. Więc może także finał, a nawet coś więcej…
Rozmawiał Dariusz Chrabałowski