Polska sztafeta 4x400, trener Józef Lisowski

i

Autor: East News

HMŚ 2018. Trener mistrzowskiej sztafety: Utrata rekordu to nie powód do smutku [WYWIAD]

2018-03-15 13:05

Tylko sześć dni przetrwał halowy rekord świata w sztafecie 4x400 m mężczyzn, ustanowiony przez polskich biegaczy w MŚ w Birmingham. Odebrała go Polakom sztafeta uniwersytetu TAMU w Teksasie (chociaż procedura zatwierdzania rekordów potrwa wiele tygodni).  

Trener mistrzów świata, Józef Lisowski (62 l.) pogodził się z utratą rekordu: - Sądziłem, że rekord zostanie pobity najwcześniej za rok, a raczej za dwa, w kolejnych halowych mistrzostwach świata. Ale powtarzam słowa byłego ministra sportu Stefana Paszczyka, że nie można długo celebrować zwycięstw czy rekordów, żeby nie obudzić się z ręką w nocniku. Trzeba na drugi dzień brać się do roboty i pisać nową historię.

"Super Express": Czy rekord został pobity dlatego, że okazał się zbyt słaby?
Józef Lisowski: Trudno tak powiedzieć, skoro przetrwał 19 lat. Ale rekordy są po to, by je poprawiać. A sprzyja im to, gdy rywale „tną się” ostro, tak jak było w Birmingham i teraz w Teksasie. I jeszcze jedno: w Teksasie była supersprzyjająca bieżnia. W birmingham były długie wiraże, a krótkie proste.

Krótki żywot polskiego rekordu wcale nie umniejsza jego znaczenia.
- Ono nabiera wartości przez to, że Amerykanie mają dwudziestu, może trzydziestu czterystumetrowców biegających na poziomie takim jak my - mówi Lisowski. - Mogą co tydzień innym składem biegać na najwyższych obrotach. Ci, którzy biegli w finale w Birmingham mieli na papierze wyniki indywidualne około sekundy lepsze od Polaków. A my potrafiliśmy z nimi wygrać w bezpośrednim starciu i jeszcze odebrać im rekord świata. W konkretnych zawodach byliśmy lepsi. Bo mamy umiejętność mobilizacji do walki. Wygraliśmy po raz drugi, tak jak w halowych MŚ 2001, w Lizbonie.

W końcu ubiegłego stulecia Józef Lisowski mówił, że wygrać sztafetę z USA to tak jak pokonać reprezentację NBA w koszykówce: nie da się.
- Dzisiaj też to powtarzam. Ale kilka lat potem byłem świadkiem, gdy na igrzyskach w Atenach drużyna białych koszykarzy, Litwa, wygrała z gwiazdami NBA. Bo tamci ich zlekceważyli - przyznaje.

Trener podkreśla jednak, że jest coś cenniejszego od zwycięstwa w halowych MŚ i rekordu: - Chłopaki powtarzają za mną, że zamienilibyśmy złoty medal i rekord świata na medal olimpijski, choćby brązowy.

Najnowsze