„Super Express”: - Rekord Polski w biegu na 1 milę pobity po 43 latach. I do tego w dniu twoich urodzin. To był bardzo wyjątkowy dzień dla ciebie.
Marcin Lewandowski: - Czuję się ekstra! Mega się cieszę. W końcu pobiłem rekord Polski i to o 3 sekundy. To spore osiągniecie. Nie jestem jednak jakoś szczególnie zaskoczony, jechałem tam z takim nastawieniem. Ten start miałem zaplanowany dużo wcześniej i pobicie tego rekordu było moim głównym celem. Wiedziałem, że to zawody z cyklu Diamentowej Ligi, więc startuje tutaj czołówka światowa i będzie mocne bieganie. Byłem na to przygotowany. Fajnie, że udało się to zrobić w moje urodziny.
- Marcin Lewandowski jest jak wino – im starszy, tym lepszy.
- I szybszy (śmiech). Cieszę się, że tak mówią. Cieszę się, że ten mój występ w Norwegii odbił się takim szerokim echem w mediach w Polsce, ale przede wszystkim zagranicą. Norwegowie liczyli na zwycięstwo swojego rodaka Jacoba Ingebrigtsena, a ja te plany pokrzyżowałem.
- Niecałe 24 godziny wcześniej wystartowałeś w 1. Memoriale Ireny Szewińskiej w Bydgoszczy. Tam nie poszło aż tak dobrze. Do tego mało czasu na regenerację…
- Trochę się tego obawiałem. Bieganie dzień po dniu jeszcze z podróżą pomiędzy to spore wyzwanie. W Bydgoszczy pobiegłem 800 m. Nie ma co ukrywać, że od 2 lat nie jest to mój koronny dystans. Robię głównie trening wytrzymałościowy pod 1500 m. Do tego to początek sezonu. Mam jeszcze sporo czasu do MŚ w Doha. A to tam muszę odpalić petardę.
- Polska może być dumna z Lewandowskich - jeden jest wielokrotnym mistrzem Europy, wicemistrzem świata, rekordzista Polski, drugi to słynny na całym świecie piłkarz. Znacie się z Robertem?
- Roberta bardzo szanuję i podziwiam. To, co robi na boisku, to jest coś niesamowitego. To jest kosmos. On jest przekozakiem. Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie taki moment, że dwóch Lewandowskich uściśnie sobie dłoń i się poznamy. Chciałbym mu pogratulować jego sukcesów.
Polecany artykuł: