Poprzedni rok dla 22-latki był w zasadzie stracony. Po kontuzji i operacji barku bardzo długo dochodziła do siebie. Nie nawiązała do swojej formy z 2016 roku, kiedy to pobiła rekord Polski. Po urazie na arenach lekkoatletycznych pojawiła się dopiero w czerwcu, ale nie zdołała wywalczyć awansu na mistrzostwa Europy w Berlinie.
- W ubiegłym roku bark jeszcze „odrzucał” moja pracę, teraz jest już „w kursie”. Wyzbyłam się obaw, że kontuzja powróci. Pracuję nad barkiem, dbam o regenerację i odnowę ciała - mówiła "Super Expressowi" Andrejczyk. Okazuje się, że nie tylko bark był jej problemem. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" zdradziła, że musiała walczyć z kostniakiem.
To łagodny nowotwór kości, który bardzo często atakuje zatoki. Tak też było w przypadku Andrejczyk. - Powodował niedotlenienie organizmu. Teraz już tak szybko się nie męczę i nie mam podkrążonych oczu - wyznała 22-latka. Nie spowodowało to długiej przerwy w przygotowaniach.
Andrejczyk pierwszy raz w tym roku może wystąpić już w drugim tygodniu marca w słowackiej Samorinie. Odbędzie się tam Puchar Europy. Celem w obecnym sezonie jest przede wszystkim dojście do formy z 2016 roku i występ na mistrzostwach świata, które na przełomie września i października odbędą się w Katarze.