Podczas ME w Amsterdamie wiele kontrowersji wzbudził występ białoruskiego młociarza Iwana Tichona (40 l.), który rok temu wrócił do sportu po dyskwalifikacji za doping. I w ME zdobył srebrny medal.
- Przecież ten facet doszedł do wszystkiego, koksując się - mówi wprost Fajdek. - Nie podałem mu ręki po konkursie, nie podałem na podium i nie podam nigdy. To zwykły oszust. Co z tego, że pojedzie w góry i się wypłucze wódką, jeśli wcześniej naszprycował się, ile wlezie? Jaki trzeba mieć tupet, żeby w ogóle pojawiać się na zawodach!
Nasz mistrz zna proste rozwiązanie problemu walki z dopingiem.
- Zero tolerancji dla takich gości - mówi Fajdek. - Rozstrzelać bym ich kazał, a przynajmniej wysłał do obozu pracy. Jak nie mają z czego oddać pieniędzy tym zawodnikom, których okradli, to tam odrobiliby to. Od lat wiemy o tym procederze na Wschodzie. A teraz gwiazdą jest Stiepanowa, która zreflektowała się, gdy sama wpadła i odcięto ją od tamtego systemu i kasy. Co to za wzór do naśladowania?
Jednak Fajdka cały czas najbardziej oburza postawa Tichona.
- Świat sportowy dawno powinien o nim zapomnieć, a jak słyszę wypowiedzi jego byłych kolegów z kadry, których oszukiwał nieraz i wygrywał z nimi - to krew mnie zalewa. Zamykają się na Wschodzie w ośrodkach wojskowych. Tam albo nikt nie ma wstępu, albo nic nie można wywieźć. A potem wyściubiają nos na zawody i zdobywają medale. Paranoja jakaś - kręci głową Paweł Fajdek.