"Super Express": - Podczas mityngu w Berlinie miejscowi kibice czasami bardziej dopingowali pana niż rodaków.
Piotr Małachowski: - Na wielkich imprezach walczę głównie z Niemcami, z braćmi Hartingami, ale to jest zdrowa rywalizacja. Po zawodach jesteśmy kolegami, normalnie rozmawiamy ze sobą. Jeśli kibice to widzą, również mnie dopingują. Dziękuję im za to, bo wsparcie z ich strony jest ważne dla sportowca.
- Dlaczego na miejsce przygotowań do sezonu wybrał pan USA?
- W ośrodku w San Diego są znakomite warunki, wszystko jest na miejscu i trzeba brać się do roboty. Po igrzyskach odpocząłem dłużej niż zwykle, szczególnie psychicznie, spędzając więcej czasu z rodziną.
- Jak zdrowie? Ponoć miewał pan zawroty głowy, co mogło być spowodowane problemem z błędnikiem.
- Żaden błędnik. Dopadł mnie jakiś wirus. Mam nadzieję, że łatwiej będzie mi osiągnąć poziom rzutów, na którym już byłem. Lepsze to, niż przebijać się, żeby wejść na taki poziom pierwszy raz.