Ewa Swoboda ma za sobą prawdopodobnie najlepszy sezon w karierze, ale ten najbliższy ma być jeszcze lepszy. Biegaczka z Żor szybko udowodniła, że mierzy naprawdę wysoko. Już w pierwszym starcie w tym roku pobiegła najszybciej na świecie. W eliminacjach Orlen Cup w Łodzi pobiegła 7,08 s, ale prawdziwy wystrzał nadszedł w finale biegu na 60 m. W nim Polka urwała jeszcze kilka setnych i wygrała z czasem 7,04 s. Do samej mety odpierała też atak Włoszki Zaynab Dosso, która pobiła rekord życiowy wynikiem 7,08 s. Przed rokiem także te dwie zawodniczki walczyły o zwycięstwo na mityngu w Łodzi, jednak biegały o 0,1 s wolniej. To pokazuje, na jakim poziomie od samego początku znajduje się Swoboda.
Wgniotło nas w fotel po występie Ewy Swobody
Swoboda jest obecnie najszybszą sprinterką na świecie i pokazała się przed halowymi mistrzostwami świata. Najważniejszą imprezą tego roku będą jednak letnie igrzyska olimpijskie w Paryżu, które poprzedzą jeszcze mistrzostwa Europy. Swoboda robi wszystko, by spełnić marzenia, a jej forma już w styczniu imponuje. Także po zakończeniu biegu, gdy zorientowała się, że zwycięstwo w Orlen Cupie okupiła... utratą jednego z paznokci. 26-latka szybko pokazała to kamerom, a następnie udała się na bieżnię, rozglądając się za zgubą.
Ostatecznie nie udało jej się znaleźć paznokcia, a misję przerwało studio TVP Sport. W nim Swoboda zapowiadała, że chciałaby pobiec w hali poniżej 7 sekund. "Długo trzymali na starcie. Super mi się biegło. Jestem szczęśliwa. Robię swoje, widzimy się w Ostrawie, na Copernicusie, na mistrzostwach Polski, no i w Glasgow (halowe MŚ). Wiem, co wykonałam na treningu - będzie dobrze" - mówiła wyraźnie zadowolona, cytowana przez profil "Athletics News".