Paweł Wojciechowski, Robert Sobera i Piotr Lisek to nieźli "jajcarze". W czasie rozmów i spotkań z nimi zawsze ubawisz się niezwykle, bo uśmiech nie schodzi z ich twarzy. - Podobnie jest w Amsterdamie – śmieje się dyskobol Piotr Małachowski. - Widać po nich, że solidnie przepracowali okres przygotowawczy i są pewni siebie. Wiedzą też, że wynik nie zawsze daje miejsce, ale poczucie dobrze wykonanej roboty.
- Eee tam. Jesteśmy nudziarzami. Nic specjalnego nie robimy w pokoju. Zwykłe sprawy – mówi Robert Sobera. – Oglądamy głupie filmiki w internecie, śmiejemy się. Nie gramy w karty, jak inni członkowie kadry. A po starcie? Bawimy się na swój sposób – śmieje się Sobera.
– Ale na zabawę przyjdzie jeszcze pora. Teraz czas na dobre występy w Amsterdamie i medale – dodaje Paweł Wojciechowski. Piotr Lisek uważa, że „zerówka”, którą zaliczył w MP Bydgoszczy jest dobrym znakiem przed ME i IO. - Wiedziałem, że mnie o nią zapytacie – mówi ze śmiechem medalista z Pragi i Pekinu. – Co mam powiedzieć? Tak czasami się zdarza. Jesteśmy wszyscy w ciężkim treningu. Trzeba było się podbić po początku sezonu, a przed najważniejszymi startami. Mam nadzieję, że już w Amsterdamie będę walczył o najwyższe cele. - Wygramy. Ja pierwszy, a chłopaki niech się dzielą resztą podium – śmieje się Wojciechowski. Finał tyczki mężczyzn w piątek 8 lipca.