Leśnodorski zamiast pracować nad kolejnymi transferami mistrzów Polski postanowił zrobić sobie krótki urlop i wybrał sie do Rio de Janeiro, gdzie aktualnie trwają igrzyska olimpijskie. Nietrudno się domyślić, że poleciał tam z myślą dopingowania biało-czerwonych, ale ci chyba coraz bardziej boją się, że prezes Legii zasiądzie na trybunach podczas ich występów.
Na Twitterze chwali się on swoimi przygodami w Brazylii oraz tym, na jakich aktualnie arenach przebywa kibicując Polakom. I tak na żywo oglądał szablistkę Małgorzatę Kozaczuk, judoczkę Arletę Podolak, pływaków Jana Świtkowskiego i Katarzynę Baranowską, naszego tenisowego debla Łukasz Kubot - Marcin Matkowski oraz mecz piłkarzy ręcznych. Bilans? Sześć fatalnych występów i sześć porażek polskich sportowców. Kozaczuk przegrała w 1/8 finału z Tunezyjką Azzą Besbes, Podolak pożegnała się z turniejem olimpijskim jeszcze w eliminacjach, Baranowska i Świtkowski delikatnie mówiąc nie popisali się w wyścigach na 200 metrów, tenisiści przegrali z hiszpańskim duetem Roberto Bautista Agut - David Ferrer, a szczypiorniści przegrali z Niemcami.
Teraz blady strach padł na kolejnych reprezentantów Polski, którzy pewnie będą z niepokojem wypatrywać na trybunach Leśnodorskiego. Czy można tu mówić o klątwie? Przekonamy się, gdy prezes po raz kolejny zechce kibicować naszym na żywo. Póki co uspokoił siatkarzy, bo przyznał, że na mecz z Iranem się nie wybiera.
Na siatkę nie idę...
— B(L)1916 (@BL_1916) 9 sierpnia 2016