Sędziowie na igrzyskach olimpijskich nie popisują się w zasadzie na każdej arenie. O pomyłkach arbitrów piłkarskich pisać nie będziemy, ponieważ to norma. Natomiast warto przypomnieć sytuację z finału keirinu, gdy na torze kolarskim wyścig był dwa razy przestrzelany, a żaden z zawodników nie został wykluczony. Gdyby jury postąpiło zgodnie z regulaminem, to z medalem rywalizację zakończyłby reprezentant Polski. Biało-czerwoni nie mieli również szczęścia do sędziów w piłce ręcznej. W półfinale z Danią czeska dwójka arbitrów podejmowała kilka razy bardzo kontrowersyjne decyzje o wykluczeniach dla podopiecznych Tałanta Dujszebajewa, po drugiej stronie ograniczając się do odgwizdywania rzutów wolnych lub nawet nie.
O braku kompetencji sędziów przekonali się także lekkoatleci z Wielkiej Brytanii. Nigel Levine, Delano Williams, Matt Hudson-Smith i Martyn Rooney w półfinale sztafety 4x400 metrów osiągnęli trzeci czas, ustępując zaledwie Amerykanom i Jamajczykom, i wygrali swoje eliminacje. Decyzją sędziów Wyspiarzy nie zobaczymy jednak w finale. Komisja podęła decyzję, że Rooney podczas przekazywania pałeczki przekroczył wyznaczoną strefę. Powtórki pokazały, że można mieć duże wątpliwości co do zasadności tej decyzji. Z tej decyzji najbardziej skorzystali... Brazylijczycy, którzy zakwalifikowali się do finału.