Wielu biegaczy-amatorów doskonale wie, z jakimi wyrzeczeniami wiąże się przygotowanie swojego ciała do stanu, w którym jest ono w stanie pokonać w biegu 42,095 km. Wymaga to regularnych treningów, sporego zacięcia, a także przyłożenia się do kwestii regeneracji czy odżywiania. Tym bardziej słowa szwedzkiego maratończyka mogą szokować. Zawodnik, który za kilka miesięcy zamierza wystartować w igrzyskach olimpijskich, stwierdził, że w jego codziennym planie żywienia znajduje się... piwo!
- Wypijam kilka piw dziennie, siedem razy w tygodniu, a wieczorem przed zawodami zawsze cztery półlitrowe i według moich dietetyków bardzo mi pomaga, ponieważ zawiera dużo węglowodanów. Ja z kolei przed startem czuję się rozluźniony - stwierdził Nilsson.
Co więcej, pobił on w zeszłym roku rekord Szwecji w maratonie, przebiegając go w 2 godziny i 10 minut. - Po rekordzie i medialnym szumie zgłosił się do mnie sponsor, znany duński browar. Kontrakt zawiera darmowe piwo z dostawą - dodał biegacz dla "Aftonbladet".
Słowa Nilssona z pewnością są tyleż ciekawe, co kontrowersyjne. Mało który sportowiec otwarcie przyznaje się bowiem do takich praktyk, a już zwłaszcza, gdy mówimy o dyscyplinach wydolnościowych, wymagających wielkiego przygotowania ciała do wielogodzinnych wyzwań.