Japończycy doskonale wiedzieli, jaki jest wynik meczu Senegal - Kolumbia. Prowadzenie tych drugich 1:0 stwarzało sytuację bezprecedensową na tym mundialu. Senegalczycy i Japończycy mieli po cztery punkty oraz identyczny bilans bramek. Co więcej, w starciu bezpośrednim padł wynik remisowy, więc o kolejności w tabeli miały decydować żółte kartki. Tych więcej otrzymali piłkarze z Senegalu (o dwie) i to oni znajdowali się w niekorzystnej sytuacji. Japonia zaryzykowała. Postanowiła przegrać z Polską 0:1 i robić wszystko, by nie złapać niepotrzebnej kary indywidualnej.
W końcówce meczu zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni wymieniali więc sobie podania, nie będąc atakowanymi przez Polaków schowanych na swojej połowie. To nie był mecz piłkarski. To była gra na utrzymanie i parodia futbolu. Japonia zaryzykowała, bo przecież w ostatnich sekundach Senegal mógł strzelić gola Kolumbii i wypchnąć z turnieju Azjatów, ale tego nie zrobił. Na koniec dnia to piłkarze z Japonii zasną snem spokojnym.
Zachowanie Japończyków i Polaków nie umknęło uwadze świata. Zauważyli je wszyscy i zareagowali różnie. Wspólnym mianownikiem komentarzy był ich negatywny wydźwięk. Niektórzy byli oburzeni. Portal Match of the day napisał, że te sceny były żenujące i przerodziły się w farsę. Postawę japońskich zawodników piętnował również legendarny Gary Lineker na Twitterze. Inni się śmiali. W greckiej telewizji, według informacji jednego z użytkowników Twittera, śmiano się z zaistniałej w Wołgogradzie sytuacji.