W ostatnim meczu eliminacji do MŚ 2018 Leo Messi znów był dla reprezentacji Argentyny piłkarzem kluczowym. To on strzelił decydującą o zwycięstwie bramkę w hitowym starciu z Chile i przybliżył "Albicelestes" do awansu na mundial w Rosji. W tabeli Ameryki Południowej podopieczni Edgardo Bauzy zajmują trzecie miejsce (bezpośrednio awansują cztery drużyny, a kolejna zagra w barażach).
Mimo niezłego występu i ważnego zwycięstwa Messi nie był zadowolony z pracy arbitrów, szczególnie tych liniowych. Kamery telewizji zarejestrowały, że jednego z sędziów asystentów obraził jeszcze w trakcie spotkania, a drugiego już po ostatnim gwizdku. Odmówił podania mu ręki, a następnie w wulgarnych słowach nawiązał do jego matki. Słowa, które wypowiedział, traktowane są w Ameryce Południowej jako wielka zniewaga.
Co ciekawe żaden z sędziów nie zasugerował głównemu wspomnienia o tej sytuacji w pomeczowym protokole, ale incydent znalazł się w nim dzień później. Dlatego też teraz sprawą Messiego zajęła się FIFA. Komisja Dyscyplinarna wszczęła już wobec niego postępowanie, a zawodnikowi grozi zawieszenie. Jeśli udałoby się szybko przeanalizować całą sytuację i podjąć decyzję, 29-latek mógłby nie zagrać już we wtorkowym starciu eliminacji z Boliwią. Niewykluczone jednak, że kara zostanie przeniesiona na kolejne spotkanie z Urugwajem (31 czerwca).
- Jeśli Leo zachował się nieodpowiednio, to powinien zostać ukarany, jak każdy inny piłkarz. Fakt, że jest najlepszym zawodnikiem na świecie nie może mieć znaczenia - powiedział wiceprezes Argentyńskiej Federacji Piłkarskiej (AFA) Armando Perez.