Cacić wyleciał, bo Chorwacja przez głupi remis z Finlandią znalazła się w koszmarnym położeniu. Straciła pierwsze miejsce w grupie, znalazła się na drugim, za Islandczykami i w Kijowie zmuszona będzie walczyć o życie. Ewentualna porażka z Ukraińcami odbierze im bowiem nawet miejsce barażowe. Działacze federacji w końcu więc nie wytrzymali, ale Cacicia wyrzucili w najgorszym momencie. Tuż po długiej rozmowie z trenerem, dokładnie trzy dni przed meczem na trudnym terenie na wschodzie Europy.
- "Uznano, że przed ostatnią kolejką walki o wyjazd do Rosji drużyna potrzebuje terapii szokowej" - napisali dziennikarze gazety "Index.hr".
To już nie pierwszy raz, gdy Chorwaci właśnie w taki sposób dokonują roszady na stanowisku trenerskim. W 2015 roku nie pozwolono dokończyć kampanii eliminacyjnej Niko Kovacowi. Zastąpił go właśnie Cacić, który na Euro 2016 zawiódł i odpadł z zespołem już w 1/8 finału turnieju. Teraz podobne wyzwanie - o ile Chorwaci zdadzą test na Ukrainie - czeka Josipa Simunicia.
Byłego piłkarza, który nie pozwala o sobie zapomnieć. Kiedyś Anglik Graham Poll aż trzy razy karał go żółtym kartonikiem na mundialu, a niedawno głośno było o jego sympatiach politycznych. Simuniciowi zdarzyło się bowiem publicznie wyrazić poparcie w stosunku do środowisk nazistowskich.