Grosicki po raz kolejny zarzekał się, że te plotki nie mają nic wspólnego z prawdą. Na dodatek cała sytuacja przeszkadzała mu w odpowiednim przygotowaniu się do meczu. Przypomnijmy, że "Grosik" nie wziął udział we wtorkowym treningu kadry, a dzień później pojawiły się informacje, jakoby miało to związek z przegraniem dużej sumy w kasynie.
- Ciężko pracuję, a przez jakieś głupie informacje moje nazwisko jest oczerniane. W Erywaniu podczas meczu ciężko mi się biegało, ponieważ przez trzy dni byłem przeziębiony. Przez tę sytuację od początku meczu buzowały we mnie emocje. Chciałem pokazać, że jestem w formie i myślę tylko o grze. Nie będę występował na drogę prawną, bo nie chcę robić nikomu krzywdy - twierdzi Grosicki, który po strzeleniu gola podbiegł do trybun i wymownym gestem pokazał, że nic nie robi sobie z plotek na swój temat.
Mimo całego zamieszania Grosicki grał w Erywaniu bardzo dobrze. To on strzelił być może najważniejszego gola meczu - już po 108 sekundach od pierwszego gwizdka.
- Duży wpływ na przebieg meczu miała szybko strzelona pierwsza bramka. Jeśli taka pada, to zawsze jest kluczowa. Łatwiej się nam grało i kontrolowaliśmy to spotkanie. Jestem zadowolony, że otworzyłem wynik spotkania, a moi koledzy dobili rywali. Przez pierwsze 35 minut graliśmy bardzo dobrze i narzuciliśmy swój styl gry. Niestety, zdarzył nam się okres słabszej gry pod koniec pierwszej połowy, ale przez to po przerwie wyszliśmy na boisko jeszcze bardziej zmobilizowani. Rywale nie mieli już sił, a my utrzymywaliśmy się przy piłce - analizuje.
Grosicki czeka już z niecierpliwością na mecz z Czarnogórą. - Nie liczyliśmy na korzystny wynik i cały czas przygotowywaliśmy się również do meczu z Czarnogórą. Lubimy grać o stawkę - kończy.