"Super Express": - Jakie przeczucia przed niedzielnym meczem? Wygramy?
Jerzy Dudek: - Jesteśmy faworytami, ale nawet remis nie byłby zły, bo pozwoli utrzymać Czarnogórę na dystans. To bardziej dla nich niż dla nas mecz o wszystko. Pamiętam, że te pierwsze wiosenne mecze dla reprezentacji Polski zawsze były trudne, ale może uda się to przełamać i zgarnąć trzy punkty. Potencjał mamy bardzo duży.
- Kto w bramce?
- Stawiam na Fabiańskiego. Nie dał Nawałce najmniejszego powodu, aby zmienić obsadę. Nic w kadrze nie zawalił, na Euro grał bez zarzutu. No, chyba że na treningach Szczęsny pokazał jakąś gigantyczną przewagę nad nim, ale nie sądzę, aby "Fabian" aż tak odstawał, aby go odsyłać na ławkę.
- Nasz bramkarz będzie przeżywał trudne chwile, bo tam na trybunach zawsze jest gorąco. Jak się przed tym bronić?
- Starać się nie myśleć, choć do końca tego wyłączyć się nie da. To nie jest przyjemna świadomość, że w każdej chwili możesz dostać czymś, co poparzy ci twarz czy ciało.
- Czym najdziwniejszym dostałeś w trakcie kariery?
- Generalnie podział jest taki: w Ameryce Południowej dostawałem głównie owocami, najczęściej pomarańczami. A w Europie najpopularniejsze są zapalniczki. Bo od czasów, gdy na stadiony nie można wnosić nakrętek, butelki nie latają już tak daleko jak kiedyś (śmiech). Ale już na serio: może prezes Boniek powinien nastraszyć Czarnogórców, pisząc do UEFA z prośbą o dodatkowe środki bezpieczeństwa. Czarnogóra będzie "grała" trybunami, próbując osiągnąć przewagę. My więc też możemy zareagować.