Niewiele ponad trzy miesiące temu Lucas Hernandez przeżywał najpiękniejsze chwile w swojej piłkarskiej karierze. Wraz z reprezentacją Francji wywalczył mistrzostwo świata, a na dodatek był podstawowym zawodnikiem drużyny Didiera Deschampsa. W życiu rodzinnym też układa mu się znakomicie. Ale dzieciństwo było bardzo trudne. O czym opowiedział w jednym z ostatnich wywiadów.
Piłkarza Atletico Madryt oraz jego młodszego brata, Theo Hernandeza (zawodnik Realu Madryt, który występuje na wypożyczeniu w Realu Sociedad) pasją do piłki zaraził ojciec, Jean-Francois Hernandez, który występował m.in. w Olympique Marsylia czy Atletico. Ale pewnego dnia po prostu zerwał kontakt z rodziną zostawiając żonę z dwójką dzieci.
- Ja i Theo nie mamy z nim żadnego kontaktu od dwunastu lat. Nawet po zdobyciu Pucharu Świata się nie odezwał. Teraz gdy sam jestem ojcem, jeszcze bardziej zdaję sobie sprawę, że on zawiódł w roli ojca. Nie mogę sobie wyobrazić, że zostawiłbym swojego syna. Nawet jeżeli miałbym spać pod mostem dla szczęścia mojego dziecka, to bym to zrobił - przyznał Lucas Hernandez w rozmowie z "Le Parisien".
I choć nie chciał więcej mówić o ojcu, to opowiedział o relacjach, jakie łączą go z bratem - Nie jestem dla niego jak ojciec, a starszy brat. Przeżyliśmy wiele trudnych chwil, ale zawsze byliśmy razem. Kiedy mnie potrzebował, to po prostu byłem. Jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi i do dzisiaj jest między nami bardzo silna więź - zdradził mistrz świata.