Od pierwszych minut Meksykanie zaskakiwali na boisku. Nie tylko obserwatorów meczu, ale także samych Niemców. Nie minęło 60 sekund, a Hirving Lozano znalazł się w znakomitej okazji i gdyby nie wślizg Jerome'a Boatenga, byłby piorunujący początek. Strzały Miguela Layuna i Hectora Moreno z problemami, ale jednak chwycił Manuel Neuer. Połową Niemców raz po raz mknął kolejne dynamiczne kontrataki i tylko nieporadność Meksyku w końcowych fazach akcji powodowała, że nie oglądaliśmy bramek.
"El Tri" przełamali się w 35. minucie. Podręcznikową kontrę rozegrali Lozano i Chicharito. Ten drugi zagrał temu pierwszemu, 22-latek nawinął rywala w polu karnym i uderzył w krótki róg niemieckiej bramki. Manuel Neuer nie mógł już nic zrobić i mistrzowie świata przegrywali.
Niemcy mieli swoje sytuacje, ale ich gra nie była ani tak widowiskowa, ani skuteczna, jak rywali. Dwukrotnie próbował szybki Timo Werner, ale najpierw uderzył obok słupka, a później prosto w Guillermo Ochoę. Bliski szczęścia był Toni Kroos, lecz on z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. Do przerwy na Łużnikach prowadził niespodziewanie Meksyk.
Jeśli ktoś spodziewał się szybkiej reakcji Niemców po zmianie połów, to rozczarował go pierwszy kwadrans drugiej części gry. W nim to Meksyk był bliżej podwyższenia, kiedy z kontratakiem dwóch na jednego ruszyli Chicharito i Carlos Vela. Ten pierwszy zagrał jednak za mocno do kolegi i szansa została zaprzepaszczona.
Sporo problemów miał zespół Joachima Loewa ze sforsowaniem szczelnej i dobrze zorganizowanej defensywy Meksyku. Czwórka obrońców cofała się głęboko w pole karne, a dwójka defensywnych pomocników skutecznie zagęszczała przedpole do tego stopnia, że Niemcy nie mogli się przedrzeć pod bramkę. Próbowali strzałów z dystansu, ale to nie był ich dzień. Niewiele im wychodziło.
Szarpał Toni Kroos i próbował swoich uderzeń, ale niecelność przeplatał z bezradnością wobec dobrej dyspozycji meksykańskiego bramkarza. Piłkę meczową na głowie miał Mario Gomez. Zmiennik uderzył jednak daleko od bramki. Niespodziewanym bohaterem mógł zostać Julian Brandt, który pojawił się na murawie w 86. minucie. Trzy minuty później jego wolej odbił się od zewnętrznej części słupka.
Meksykanie dowieźli korzystny rezultat do końca i mogli radować się z cennego zwycięstwa. Ciekawe, jak wyglądać będzie feta w ich hotelu...