Anglicy nie włączyli wyższego biegu. To był zwyczajny pokaz siły. Grająca na zwolnionych obrotach ekipa Wyspiarzy wręcz zmiażdżyła mało doświadczonych Panamczyków. Trzy gole zdobył Harry Kane, chociaż akurat napastnik Tottenhamu mógł zrobić na murawie więcej. Dwa gole zdobył bowiem po strzałach z jedenastu metrów, a trzeciego, tuż przed zejściem z boiska, zaliczył piętą, zostając nastrzelonym przez partnera z drużyny.
Panamczycy mieli jednak moment do świętowania. Strzelili bowiem pierwszego gola w historii ich występów w mistrzostwach świata. Mieli też okazje do ustrzelenia kolejnych. Ostatecznie jednak spotkanie zakończyło się wynikiem 6:1 - gole dla Anglików zdobyli też John Stones (dwa) oraz Jesse Lingard - co oznacza, że w razie remisu w ostatniej serii gier pomiędzy Anglią, a Belgią, o kolejności w tabeli zadecyduje klasyfikacja... fair play.