Ibrahimović i Beckham znają się jeszcze z czasów wspólnej gry w Paris Saint-Germain. Pierwszy w mediach społecznościowych odezwał się "Ibra". Szwed zaproponował dawnemu kompanowi z boiska nietypowy zakład. W razie zwycięstwa Anglii obiecał "Becksowi" zaproszenie na kolację w dowolnym miejscu na świecie, w razie porażki - a zatem awansu Szwedów - zażyczył sobie pokrycia jego rachunku w sklepie IKEA.
Anglik krótko czekał z odpowiedzią. Dorzucił do zakładu pikantny szczegół. Ibrahimović, gdyby Szwecja wygrała, miałby stawić się na trybunach i dopingować Anglików w kolejnych meczach w trykocie "Dumnych Synów Albionu". Na dodatek zmuszony byłby też zjeść słynne angielskie "fish & chips" w przerwie spotkania. Ibra wyzwanie przyjął. "Let's go" - napisał na Twitterze.
A wy jak sądzicie? Beckhama czeka opłacenie stolików w IKEI czy Ibrahimovicia zobaczymy za moment w koszulce reprezentacji Anglii?