Po pięciu meczach el. MŚ 2018 Rumunia ma na koncie sześć punktów i wciąż pozostaje w grze o awans na mundial w Rosji. 10 czerwca na PGE Narodowym zagra z Polską i będzie to dla naszych rywali bardzo ważny mecz. Kto wie, może nawet kluczowy w kontekście rywalizacji w grupie "E". Na miesiąc przed tym starciem selekcjoner naszych najbliższych rywali Christoph Daum ma jednak poważny problem.
Wszystko przez konflikt pomiędzy rumuńskimi klubami a miejscowym związkiem piłki nożnej (FRF). O co dokładnie poszło? Otóż FRF zamierza wprowadzić zmiany, na mocy których pięć procent z pieniędzy płaconych z tytułu praw telewizyjnych trafiało do drużyn z drugiej i trzeciej ligi. Jak nietrudno się domyślić przedstawiciele ekip występujących w ekstraklasie zbuntowali się przeciwko takim propozycjom.
Kością niezgody są też miejsca w Komitecie Wykonawczym FRF. Dotychczas LPF - organizacja zrzeszająca rumuńskie kluby - miała w nim trzech przedstawicieli, a teraz związek chce ograniczyć tę liczbę do dwóch.
W środowisku wybuchł więc konflikt, w którym najbardziej może ucierpieć drużyna narodowa. Szefowie rumuńskich drużyn zapowiedzieli bowiem, że nie zgadzają się na zmiany FRF i jeżeli związek się z nich nie wycofa, to oni nie puszczą swoich piłkarzy na mecz reprezentacji z Polską 10 czerwca. Jak zakończy się cała sprawa? Jedno jest jasne - na pewno z korzyścią dla biało-czerwonych.