Diego Costa przebywa obecnie w Brazylii. W Londynie nie widziano go od wielu miesięcy. Oficjalnie pozostaje piłkarzem Chelsea, a jego kontrakt wygasa dopiero za dwa lat. 28-latek wyklucza jednak powrót do Premier League. W ostatniej rozmowie z "Daily Mail" w ostrych słowach skomentował zaistaniałą sytuację, nie szczędząc gorzkich słów zarówno całemu klubowi, jak i menedżerowi mistrzów Anglii. Klub nałożył na niego kolejną karę finansową i po raz kolejny nakazał powrócić do Londynu. Costa o powrocie nawet nie myśli. Przynajmniej nie do Anglii.
- Różne rzeczy między mną a trenerem działy się już w styczniu - zdradził 28-letni napastnik. - Byłem blisko przedłużenia kontraktu i nagle wszystko wyhamowało. Myślę, że stał za tym on (Antonio Conte - przyp. red.). Widziałem, jakim jest człowiekiem. Ma swoje zdanie i go nie zmienia. Szanuję go jako trenera, ale nie jako człowieka. Piłkarzy trzyma na dystans. Sam nie ma charyzmy - powiedział Costa, a w kwestii swojej przyszłości przedstawił bardzo prosty plan: - Cel mojej podróży jest określony. Muszę wrócić do Atletico.
Sytuacja jest jednak znacznie bardziej skomplikowana. W lipcu Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu podtrzymał swoją decyzję o zakazie transferowym nałożonym na klub z Vicente Calderon. To oznacza, że do stycznia Atletico nie może przeprowadzać żadnych transakcji. Szefostwo jest jednak przekonane, że uda im się obejść zakaz i pozyskać Diego Costę. Zapłacić będzie trzeba za niego około 40 milionów euro. Zbliżoną kwotę wyłożyła na napastnika Chelsea trzy lata temu, kiedy kupowała go właśnie z drużyny prowadzonej przez Diego Simeone.
Chelsea nie kupiła Grzegorza Krychowiaka przez jego osobowość
Dembele przyłapany na przeprowadzce przez paparazzi. Kierunek: Barcelona?
Kibic Arsenalu oświadczył się na stadionie [WIDEO]