"Super Express": - O co w tym sezonie będzie walczyło Torino? Tylko o utrzymanie, czy jednak celem jest coś więcej?
Kamil Glik: - Jesteśmy beniaminkiem, więc do sezonu podejdziemy z szacunkiem dla innych zespołów. Przede wszystkim chcemy jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie, by już w lutym spokojnie grać coś więcej. Forma jest: w sparingach pokonaliśmy mocne Lazio i Getafe. Musimy przede wszystkim jak najszybciej odrobić ten jeden ujemny punkt, który klub dostał za to, że dwa lata temu jeden z zawodników sprzedał mecz.
- Od napastników, z którymi będziesz się mierzył, może się zakręcić w głowie. Który jest najlepszy?
- Bardzo żałuję, że z Milanu odszedł Ibrahimović, bo od niego można było się dużo nauczyć. Ale klasowych napastników pozostało wielu. W Napoli jest Cavani, w Lazio - Klose, a w Udinese - Di Natale. Warto zwrócić też uwagę na Robinho z Milanu. Jest taki malutki i zgrabniutki, więc jak włączy przyspieszenie i drybling, to ciężko go zatrzymać. Z piłką potrafi zrobić niemal wszystko. Jednak na razie nie myślę o Milanie, bo gramy z nim za kilka tygodni. Teraz koncentruję się na niedzielnym meczu z Sieną. Przydomek naszego klubu to "Il Toro", czyli "Byk", więc chcemy zgodnie z nim wejść w sezon "z byka" (śmiech).
- Który zawodnik jest największą gwiazdą Torino?
- U nas nie ma wielkich medialnych gwiazd, za to jest solidna drużyna. Ostatnio dołączyli do nas świetni pomocnicy: Mario Santana i Matteo Brighi, którzy dadzą zespołowi jeszcze większą siłę. Z kolei moim partnerem w obronie jest Angelo Ogbonna, który był z włoską kadrą na EURO 2012.
- Kto twoim zdaniem będzie mistrzem Włoch?
- Lista kandydatów jest długa. Jak zwykle mocne kadrowo są Juventus i Milan. "Starej Damie" udało się zatrzymać swoje gwiazdy i z pewnością celem naszego lokalnego rywala będzie obrona tytułu. Czarnym koniem powinna być AS Roma. W Rzymie zbudowano fajną drużynę, która na pewno zakończy sezon w pierwszej trójce.
- Grasz regularnie w zespole Serie A, masz więc chyba nadzieję na powołanie do kadry?
- Oczywiście! Gra w kadrze to dla mnie największy honor i czekam na sygnał od selekcjonera. Radzę sobie w Serie A, więc można myśleć o mnie w kontekście kadry. Pamiętajmy, że obrońcy we Włoszech jest najtrudniej, bo oni defensorów mają na pęczki. Mnie jednak na razie się udaje.