Największym mankamentem w grze polskiego zespołu była bardzo słaba skuteczność. Gorzej niż zwykle spisywali się również bramkarze - Adam Malcher i Piotr Wyszomirski (Sławomir Szmal jest kontuzjowany). Słoweńcy zawdzięczają zwycięstwo swojemu bramkarzowi - Matevzowi Skokowi, który wychodził zwycięsko z sytuacji sam na sam z polskimi piłkarzami i bronił rzuty karne.
Patrz też: Plama nadal niezmyta
Przed Polakami, którzy wciąż mają szanse na awans do turnieju finałowego, jeszcze mecz rewanżowy ze Słowenią (12 marca w Zielonej Górze), a także z Portugalią oraz Ukrainą.