"Super Express": - Siedzi panu jeszcze w głowie pierwszy mecz z Barceloną? W Kielcach wypuściliście zwycięstwo z rąk na sekundę przed końcem.
Talant Dujszebajew: - Tamten remis (30:30 - przyp. aut.) wciąż mnie boli. Przez beztroskę w obronie podarowaliśmy rywalom punkt. Ale teraz można się mądrzyć, a czasu się nie cofnie. Jestem pewien, że w rewanżu prezentów od nas nie dostaną, a konsekwencja i dyscyplina w obronie będą naszym atutem.
Dorothea Wierer: Oto nowa gwiazda światowego biathlonu
- Barcelona to najlepsza drużyna na świecie?
- Uważam, że tak. Triumfowali w Champions League, najtrudniejszych klubowych rozgrywkach świata. To najlepiej świadczy o ich sile.
- W jaki sposób chcecie ich pokonać?
- Jeszcze nigdy w historii nie wygraliśmy z Barcą w jej hali. W teorii wszystko przemawia za Katalończykami, ale jeśli zagramy w obronie tak jak z Vardarem Skopje (23:20 dla Vive - przyp. aut.), to wrócimy do Kielc z dwoma punktami. O atutach Barcelony można by rozmawiać godzinami, ale po co się denerwować? Jesteśmy na tyle dobrym zespołem, że nie musimy się na nikogo oglądać. Nawet na Barcę.
- Latem Vive przegrało z Barceloną batalię o pozyskanie Kamila Syprzaka...
- Kamil jest zawodnikiem światowej klasy. Bardzo go chciałem w Kielcach, ale zdecydował się na inną drogę. W Barcelonie przechodzi świetną szkołę handballu. Już w czasie meczu w Kielcach widać było, że nabrał dużej pewności siebie, szukał piłki, wychodził do grania. Wasza reprezentacja będzie miała z niego pożytek przez lata.
- Na mistrzostwa Europy miał zagrać kapitan Vive Grzegorz Tkaczyk, ale nabawił się kontuzji i przeszedł operację barku. Jak się czuje?
- Zabieg przebiegł prawidłowo. Teraz Grześka czeka sześciomiesięczna rehabilitacja. W sobotę zagramy także dla niego.