Dzień wcześniej mistrzowie Polski przegrali w półfinale LM 28:33 z Barceloną i musieli się zadowolić walką o najniższy stopień podium. W niedzielnym spotkaniu widać było, że bardzo zależało im na sukcesie, zostawili na parkiecie sporo zdrowia, ale po wygranej nie wpadli w euforię. Pozostał wyraźny niedosyt.
- Daliśmy z siebie wszystko, ale to było za mało - podsumował Grzegorz Tkaczyk (35 l.). - Z brązu cieszę się w 25 procentach, 100 procent byłoby po złotym medalu - wypalił bramkarz Sławomir Szmal (37 l.), który obok Karola Bieleckiego (33 l.) w największym stopniu przyczynił się do pokonania THW.
"Kasa" odbił ponad jedną trzecią piłek lecących na polską bramkę, momentami robił to w fenomenalnym stylu, a przede wszystkim w bardzo ważnych momentach gry. Po tym jak Szmal obronił rzut karny przy stanie 22:21 dla Vive, w polską drużynę wstąpiły nowe siły.
W ataku pierwsze skrzypce grał Bielecki. Jego łupem padło aż 9 goli. Reprezentant Polski od niechcenia raził przeciwników z dystansu firmowymi bombami i uciszał lokalną widownię. Praktycznie każdy jego kontakt z piłką pachniał golem. Bielecki demonstrował także skuteczność w półfinałowym starciu z Barceloną, w którym zaliczył 7 trafień.
Polski zespół dał sobie radę z wielką presją w kotle gigantycznej 20-tysięcznej hali w Kolonii. - Na trybunach było trzy czwarte Niemców, ale nic sobie z tego nie robiliśmy, zostawiliśmy na parkiecie serce i walczyliśmy do końca - mówił Szmal. - Popełniliśmy mniej błędów niż w półfinale. I zmazaliśmy nieco półfinałową plamę z Barceloną.
Poza brązowymi medalami piłkarze Vive zainkasują 100 tysięcy euro nagrody pieniężnej od europejskiej federacji. Kielczanie powtórzyli tym samym wynik sprzed 2 lat, kiedy wywalczyli brąz także po starciu z rywalami z Kilonii.