- Jechaliśmy do Kolonii żeby zagrać w finale Ligi Mistrzów. Nie spełniliśmy oczekiwań. Ani kibiców, ani własnych - nie owija w bawełnę najlepszy strzelec Vive Karol Bielecki (33 l.).
"Super Express": - Trener Talant Dujszebajew i kapitan Vive Grzegorz Tkaczyk po zwycięskim meczu z THW Kiel o brąz Ligi Mistrzów nie ukrywali, że liczyli na więcej. Naprawdę miano trzeciej drużyny w Europie was nie cieszy?!
Karol Bielecki: - Nie ma co ukrywać, to nie jest spełnienie naszych marzeń. Jesteśmy na tyle ambitnymi sportowcami, że liczyliśmy na występ w finale. Mamy tak mocny i doświadczony zespół, że mogliśmy się spodziewać, że wygramy z Barceloną. Jakiś sukces odnieśliśmy, ale dla nas to stanowczo za mało.
- Czego zabrakło, by pokonać Barcę?
- Wyjścia na prowadzenie różnicą choćby jednej bramki. Kiedy doprowadziliśmy do remisu, wydawało się, że już ich mamy. Już zaciskaliśmy ręce na ich gardłach, jednak nie udało się ich dopaść. To bardzo boli. Jeśli wygralibyśmy z Barceloną, to naprawdę w finale stać by nas było na wszystko.
- Humor powinien wam poprawić fakt, że ulegliście najlepszej drużynie na Starym Kontynencie. Ekipie, która nie przegrała w lidze hiszpańskiej żadnego meczu w tym sezonie.
- Jakie to ma znaczenie?! My też w PGNiG Superlidze byliśmy niepokonani. Powinniśmy ich ograć i koniec! Nie ukrywam, że jestem zły i rozczarowany.
- Indywidualnie masz jednak powody do radości. W tej edycji Ligi Mistrzów rzuciłeś 92 gole i jesteś w elicie najskuteczniejszych zawodników w Europie.
- Cieszę się, że zdobytymi bramkami mogłem się odpłacić za zaufanie, jakim obdarzył mnie od początku swojej pracy w Kielcach Talant Dujszebajew. Szkoda tylko, że te trafienia nie przełożyły się na nasz triumf w Champions League. Pocieszam się, że na tym turnieju świat się nie kończy. W następnym sezonie też zrobimy wszystko, by awansować do Final Four i wreszcie nie tylko zagrać w wielkim finale, lecz także go wygrać.
Zobacz: Final Four: Karol Bielecki uciszył Niemców [ZDJĘCIA]