- Były właściciel "Lwów" Jesper Nielsen wycofał z klubu swoje udziały i zapowiedział, że chce stworzyć europejską potęgę w AG Kopenhaga. Liczył, że z Krzyśkiem Lijewskim mu w tym pomożemy. Ale na razie to tylko słowa, o żadnych konkretach nie rozmawialiśmy - wyjaśnia Karol Bielecki.
Nie czuje się spełniony - AG Kopenhaga ma walczyć o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Ta perspektywa może chyba pana skusić...
- W Bundeslidze zdobyłem ponad półtora tysiąca bramek, ale jeszcze nie czuję się spełniony. Do kolekcji wciąż brakuje mi mistrzostwa Niemiec. Dlatego przeprowadzka do Danii nie bardzo mi się uśmiecha. Tym bardziej że mam kontrakt z "Lwami" ważny do 2015 roku.
- To dlaczego właściciel AG ogłosił, że wzmocni pan jego klub? Ma pan kontrakt z klubem z Manheim czy z Nielsenem?
- Z klubem, ale na mocy rozliczeń Rhein-Neckar Loewen z Duńczykiem być może będę grał w Kopenhadze. Wszystko zależy od Krzyśka Lijewskiego. Jeśli on opuści HSV - co też nie jest przesądzone - wtedy i ja zdecyduję się na przeprowadzkę. Sam na pewno nie wyjadę z Niemiec. Rozważałem wszystkie za i przeciw, za przejściem do AG na pewno przemawia fakt, że duńska liga jest mniej wyczerpująca od Bundesligi, mecze kosztują mniej zdrowia. Wiele powinno się wyjaśnić po świętach.
Święta z kolegami - A te spędzi pan na boisku...
- Tak, w niedzielę gramy w Lidze Mistrzów z francuskim Montpellier, w poniedziałek rozbieganie, siłownia. Może odwiedzę Sławka Szmala i Grześka Tkaczyka. Narzeczona wróciła do Polski, więc nie bardzo mi się uśmiecha samotne siedzenie w domu. Do kraju zawitam najwcześniej pod koniec czerwca. Po operacji lewego oka, o ile oczywiście lekarze pozwolą mi na podróż.
Póki co kibicom piłki ręcznej i Czytelnikom "Super Expressu" chciałbym przekazać najlepsze życzenia świąteczne.