O całej sprawie, dotyczącej problemów finansowych PGE Vive Kielce, głośno zrobiło się w środę. Wtedy to radny Kielc, Marcin Chłodnicki, opublikował na Twitterze zdjęcia z listu od klubu do ratusza. Dość długie pismo zawiera szereg argumentów, mających nakłonić rządzących miastem do finansowego wsparcia klubu, który w ostatnich latach stał się prawdziwą dumą stolicy Gór Świętokrzyskich. W Kielcach doskonale pamiętają, że gdy Vive wygrywało Ligę Mistrzów, do sukcesu miał przyczynić się każdy prominent. Gdy przyszedł nieco gorszy czas, to nagle nie ma zbyt wielu chętnych do pomocy. Żółto-biało-niebiescy do dopięcia budżetu na sezon potrzebują 4,5 miliona złotych i o taką kwotę wnioskują do rady miasta.
Bertus Servaas, czyli człowiek, który stworzył w mieście prawdziwą handballową potęgę, w rozmowie z Radiem eM wyjaśnił, co czeka klub, jeśli miasto nie znajdzie pieniędzy na wsparcie Vive. - Kiedy miasto nie będzie w stanie nam pomóc, to my będziemy zmuszeni do obcięcia kosztów, to będzie związane z rozstaniem z kilkoma zawodnikami. Tak naprawdę klub trzeba będzie budować na nowo. To nie jest proste - podkreślił prezes mistrzów Polski.
Sytuacja jest podwójnie trudna ze względu na zmianę pokoleniową w kieleckiej siódemce. Po minionym sezonie z parkietem Hali Legionów pożegnali się między innymi Sławomir Szmal, Karol Bielecki czy Uros Zorman. W ich miejsce sprowadzono młodszych, ale i zapewne droższych następców. Wśród nich jest chorwacka gwiazda Luka Cindrić. Jeśli klub chce dalej się rozwijać i zdobywać kolejne europejskie trofea, to wsparcie ze strony miasta jest niezbędne. Tym bardziej, że wszyscy pamiętają zaangażowanie radnych w przekazywanie pieniędzy piłkarskiemu klubowi Korona. Wówczas pompowano regularnie miliony, mimo że podobnych sukcesów na darmo było szukać.
Wyniki na żywo - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin