Już na ubiegłorocznych mistrzostwach świata, można było z przyjemnością patrzeć na poczynania biało-czerwonych. Choć nikt nie zakładał, że Polacy pokażą się z dobrej strony, z Hiszpanią, czy z Niemcami grali jak równy z równym. Dlatego z nieco większymi nadziejami przystępowali do tegorocznych mistrzostw Europy. I nadzieje zostały spełnione.
TERMINARZ II rundy mistrzostw Europy. KLIKNIJ TUTAJ!
Podopieczni Patryka Rombla w pierwszym spotkaniu na węgiersko-słowackim turnieju zmierzyli się z Austrią. Co ciekawe, to rywale byli faworytami tej rywalizacji. Na parkiecie zupełnie nie było tego widać. Polacy niemal od początku narzucali swój rytm gry i budowali przewagę. Tej nie oddali do końcowej syreny i zapisali sobie dwa punkty.
Już w piątek było wiadomo, że dzięki wygranej z Austrią, Polacy mają ogromną szansę na awans do drugiej fazy grupowej. Trzeba było jednak wykonać drugi krok. Dzięki zwycięstwu Niemiec z Austrią w niedzielę, biało-czerwoni byli pewni, że jeśli pokonają Białoruś, są pewni dalszej gry na turnieju. I znów podopieczni trenera Rombla zachwycili.
Bardzo szybko objęli prowadzenie i z przewagą grali przez cały mecz. Choć mieli przestój pod koniec pierwszej połowy, w drugiej odsłonie rozkręcili się na dobre i pokonali Białoruś 29:20. Tym samym Polacy już awansowali i mogą czekać na wydarzenia w innych grupach, a w tych wciąż pozostaje sporo niewiadomych. Wiadomo, że zespoły z grupy D wpadają na drużyny z grup E i F.
W grupie E pewna awansu jest już Hiszpania, a w poniedziałek o promocję zagrają Szwecja z Czechami. W grupie F jest więcej niewiadomych. Szansę na awans mają jeszcze Rosja (4 pkt.), Norwegia (2 pkt.) i Słowacja (2 pkt.). Rosja jest w najlepszej sytuacji, ale ma jeszcze spotkanie ze Słowacją, która musi wygrać, aby liczyć na awans. Norwegia natomiast zmierzy się z Litwą i jest zdecydowanym faworytem tego starcia. Wszystko rozstrzygnie się w poniedziałek.