Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej, Polska - Macedonia 25:27. Frajerska porażka "Orłów Wenty"

2012-01-24 3:00

Polacy znów przespali pierwszą połowę, a potem heroicznie gonili rywali. Zabrakło tylko cudu jak ze Szwecją. Biało-czerwoni nie zdołali dogonić Macedonii i przegrali mecz (25:27). Teraz muszą postawić szampana Duńczykom, którzy pokonali Niemców (28:26) i przedłużyli szanse Polski na awans do półfinału ME. Jest już w nim gospodarz turnieju Serbia.

Bogdan Wenta (51 l.) powinien zagrać w totolotka, bo to prawdziwy ulubieniec losu! Po przegranej z Macedonią wydawało się, że droga do półfinału została dla naszej drużyny definitywnie zamknięta, a tymczasem furtkę do najlepszej czwórki mistrzostw uchylili Polakom Duńczycy, którzy zwyciężyli Niemców. Teraz w środę musimy pokonać Pascala Hensa i spółkę (31 l.) i czekać, że Serbia w ostatnim meczu zwycięży dzisiejszych pogromców Polaków.
Przeciwko Macedonii – podobnie jak w spotkaniu ze Szwecją – nasi znów przespali pierwszą połowę. Nie biegali, a kiedy już dochodzili do strzału albo spieszyli się i pudłowali, albo bronił Borko Ristovski (30 l.), który zanotował 19 udanych interwencji. Drugim bohaterem Macedonii był Kiril Lazarov (31 l.), który strzelił nam 9 bramek (43 gole w turnieju).
– To my zrobiliśmy z ich bramkarza giganta – skomentował po meczu najskuteczniejszy w naszej drużynie Bartosz Jurecki (33 l.). Zaś Mariusz Jurkiewicz dodał: – Sami robiliśmy sobie krzywdę.
Polacy tym razem za bardzo zaufali swojemu szczęściu. Liczyli, że znów uda im się po kapitalnym pościgu dogonić wynik. Kiedy zdobyli cztery gole jeden po drugim i doszli rywali na 23:25, wydawało się, że niebiosa znów będą z nami. Niestety, zabrakło skuteczności (Orzechowski dwa razy trafił w słupek).
Jest jeszcze jeden powód, dla którego Polacy są winni Skandynawom dobrego szampana. Wygrana Danii uratowała święto Karola Bieleckiego (30 l.), który wczoraj obchodził urodziny.

Bogdan Wenta (51 l.) powinien zagrać w totolotka, bo to prawdziwy ulubieniec losu! Po przegranej z Macedonią wydawało się, że droga do półfinału została dla naszej drużyny definitywnie zamknięta, a tymczasem furtkę do najlepszej czwórki mistrzostw uchylili Polakom Duńczycy, którzy zwyciężyli Niemców.

Teraz w środę musimy pokonać Pascala Hensa i spółkę (31 l.) i czekać, że Serbia w ostatnim meczu zwycięży dzisiejszych pogromców Polaków.Przeciwko Macedonii – podobnie jak w spotkaniu ze Szwecją – nasi znów przespali pierwszą połowę. Nie biegali, a kiedy już dochodzili do strzału albo spieszyli się i pudłowali, albo bronił Borko Ristovski (30 l.), który zanotował 19 udanych interwencji. Drugim bohaterem Macedonii był Kiril Lazarov (31 l.), który strzelił nam 9 bramek (43 gole w turnieju).– To my zrobiliśmy z ich bramkarza giganta – skomentował po meczu najskuteczniejszy w naszej drużynie Bartosz Jurecki (33 l.). Zaś Mariusz Jurkiewicz dodał: – Sami robiliśmy sobie krzywdę.

Polacy tym razem za bardzo zaufali swojemu szczęściu. Liczyli, że znów uda im się po kapitalnym pościgu dogonić wynik. Kiedy zdobyli cztery gole jeden po drugim i doszli rywali na 23:25, wydawało się, że niebiosa znów będą z nami. Niestety, zabrakło skuteczności (Orzechowski dwa razy trafił w słupek).Jest jeszcze jeden powód, dla którego Polacy są winni Skandynawom dobrego szampana. Wygrana Danii uratowała święto Karola Bieleckiego (30 l.), który wczoraj obchodził urodziny.

Najnowsze