Super Express: - Ma pan już medale srebrny i złoty z mistrzostw świata. A w 2007 roku został pan uznany za najlepszego prawoskrzydłowego świata. Chyba rzeczywiście żona ma rację, czas na złoto...
- Zrobimy wszystko, by wrócić do kraju ze złotem. To mogę obiecać! Ale będzie bardzo ciężko, bo kandydatów do pierwszego miejsca jest wielu.
- Należy pan do "starej gwardii" Bogdana Wenty. Obecna drużyna jest silniejsza od tej z poprzednich mundiali?
- Gramy w niezmienionym składzie od ponad pięciu lat, na boisku rozumiemy się bez słów. Wystarczy spojrzenie, gest i wiemy, czego spodziewać się po koledze. To w tak szybkiej grze jak piłka ręczna niezwykle ważne. Naszym atutem jest też doświadczenie i obycie w spotkaniach o najwyższe stawki. W drużynie jest dziewięciu chłopaków z najlepszej ligi świata - Bundesligi. To wszystko przemawia na naszą korzyść. A czy jesteśmy lepsi od rywali, czy wygramy? To zweryfikują kolejne mecze na mundialu.
Przeczytaj koniecznie: Piłka ręczna. MŚ 2011: Polacy dostaną fortunę za mistrzostwo
- Brak w kadrze Piotra Grabarczyka i Mateusza Jachlewskiego to sygnał od trenera Wenty dla pozostałych zawodników: musicie walczyć i się starać, bo każdy z was może z tej drużyny wylecieć...?
- Każdy z powołanych ma świadomość, że musi ostro walczyć. A powołania specjalnie mnie nie zaskoczyły. Największą niespodzianką jest postawa młodego Bartka Tomczaka, który na turnieju w Gdyni prezentował się najrówniej ze skrzydłowych. Grał bez kompleksów i dobrze, że szkoleniowiec na niego postawił. Gdzie ma zdobywać szlify, jak nie na takiej imprezie jak mistrzostwa świata?
- Pierwsza trójka mundialu według pana to...
- Najsilniejsze wydają się: Francja, Szwecja, Chorwacja i Polska. Nie wolno także lekceważyć Duńczyków, Hiszpanów i Niemców, którzy na każdych zawodach potrafią napsuć krwi rywalom. Szanujemy i doceniamy wszystkich przeciwników, ale mam przeczucie, że to będzie nasz czas!