Nienaganna technika, siła rzutu jak uderzenie młotem, nieustępliwość, ambicja i serce do walki wielkie jak Pałac Kultury. Oto cały Michał Jurecki. Zabijaka i walczak o gołębim sercu, który ma doprowadzić biało - czerwonych do medalu w trwających w Danii mistrzostwach Europy w piłce ręcznej. Bez względu na to, czy Polska osiągnie w Skandynawii sukces, czy nie , "Dzidziuś" swój mecz już wygrał. O prawo gry na mistrzostwach Europy. Do ostatniej chwili walczył z kontuzją ścięgna Achillesa. Opłacał dodatkowe zabiegi, rehabilitację, byle tylko zdążyć na Euro.
Udało się, jest w drużynie, choć na parkiecie pojawia się rzadziej niż w poprzednich wielkich imprezach.
- To decyzja trenera. "Dzidzia" jest cały czas "pod parą". Kiedy wchodzi na boisko wciąż robi wielką różnicę. Kiedy nam nie idzie, potrafi poderwać drużynę do walki - twierdzi starszy brat Michała, obrotowy Bartek Jurecki (34 l.).
Polska - Szwecja na żywo od godz. 20.15
Niewielu kibiców wie, że oprócz rodziny "Dzidziuś" ma jeszcze dwie pasje - rybki i... Arsenal. - Nic mnie tak nie uspokaja przed meczem, jak patrzenie na akwarium. Gdyby złota rybka spełniła moje trzy życzenia przed Euro, to prosiłbym o zdrowie dla Bartka i dla siebie oraz o medal dla Polski! - twierdzi Michał. Inną wielką miłością środkowego rozgrywającego Vive Targów Kielce jest Arsenal. - Uwielbiam ligę angielską. Tempo, walka, emocje. Od zawsze kibicuję Arsenalowi, ale temu "staremu" z Denisem Bergkampem, Thierrym Henrym, Davidem Seamanem czy Tonym Adamsem. Adams zawsze mi imponował. To taka skała. Nie do przejścia. Myślę, że trochę jestem do niego podobny. Też nigdy nie pękam - śmieje się najtwardszy "Dzidziuś" w polskiej kadrze.