Adam Morawski

i

Autor: Cyfra Sport Adam Morawski

Mundial wciąż z polskimi emocjami

Polski bramkarz sięgnął po poradnik pozytywnego myślenia. Z takiej deklaracji przed meczem z Hiszpanią kibice się ucieszą [ROZMOWA SE]

2023-01-17 12:12

Po chaotycznym i nerwowym niemal do ostatniej chwili meczu, polscy szczypiorniści wygrali 27:24 z Arabią Saudyjską i zagrają w fazie głównej mundialu, organizowanego w Polsce i w Szwecji. Przystąpią do niej jednak z zerowym dorobkiem punktowym, po porażkach z Francją i Słowenią. Bramkarz Biało-Czerwonych, Adam Morawski, w rozmowie z „Super Expressem” znalazł jednak podstawy do pozytywnego myślenia przed środowym (20.30) meczem z wicemistrzami Europy, Hiszpanami, w Krakowie.

Od epoki Sławomira Szmala – za którym wielu tęskni do dziś – w polskiej bramce, kibice doskonale rozumieją rolę charyzmatycznego golkipera w drużynie piłki ręcznej. Adamowi Morawskiemu w koszulce z orzełkiem też zdarzały się wielkie mecze, w których napędzał swych kolegów z drużyny seriami skutecznych interwencji. Obecne mistrzostwa świata są dla „Loczka” - bo taki wdzięczny pseudonim nosi – trudne. W meczu z Saudyjczykami zaprezentował jednak kilka interwencji, które mogą być fundamentem optymizmu przed meczami fazy głównej polsko-szwedzkiego czempionatu. Prócz Hiszpanów, naszymi rywalami będą w niej także Czarnogórcy oraz Irańczycy.

„Super Express”: - Nadspodziewanie trudny i nerwowy okazał się wasz mecz z Arabią Saudyjską. Skąd te nerwy?

Adam Morawski: - Cieszy wygrana i cieszy to, że gramy dalej, już w Krakowie. Było nam ciężko, ale jesteśmy razem, walczymy do końca. Każdy z nas wie, że nasz poziom sportowy jest wyższy, niż to, co pokazaliśmy w meczu z Saudyjczykami. Wiemy, że tkwią w nas jeszcze duże rezerwy i wierzymy, że w następnej rundzie zaprezentujemy lepszą grę.

- O tym, jak nerwowo było na parkiecie, świadczy też pańska ostra wymiana zdań z Przemysławem Krajewskim w trakcie. O co poszło?

- Na meczu emocje targają każdym z nas, być może przez moment się w nich pogubiliśmy. Ale znamy się z Przemkiem od wielu lat, praktycznie „od zawsze”, więc po meczu były uściski... Wszystko w porządku, gramy dalej.

- Które oblicze polskiej kadry jest – pana zdaniem – prawdziwe: to z meczu z mistrzami olimpijskimi, z którymi walczyliście jak równy z równy, czy to bezbarwne, ze spotkań ze Słowenią i Arabią?

- W meczu ze Słowenią plusów nie było wcale, nic nam nie wychodziło. Z Arabią Saudyjską wyglądało to lepiej, choć pewnie też nie tak, jakbyśmy chcieli. Mógłbym powiedzieć – bo to łatwe – że zdarzył się nam „wypadek przy pracy”. Ale nie wracajmy już, proszę, do tych złych momentów. Dla kibiców oczywiście to nie było miłe, ale sportowiec powinien koncentrować się na tym, co jeszcze może zrobić. Cieszy, że w meczu z Saudyjczykami znów był charakter, znów była wola zwycięstwa. Umiejętności są ważne, trzeba je pokazać. Ale jeśli przeciwko Hiszpanii wyjdziemy na parkiet równie „charakterni”, jak w na Arabię, to powalczymy.

- No właśnie; przed wami kolejne wyzwanie z najwyższej półki: konfrontacja z wicemistrzami Europy. I co pan na to?

- Myślę, że style gry obu reprezentacji są podobne, choć jakość Hiszpanów jest wyższa – przynajmniej taką pokazywali już tu, podczas mistrzostw. Myślę jednak, że jesteśmy w stanie z nimi walczyć. Zademonstrowaliśmy to na mistrzostwach świata w Egipcie, ale także w ubiegłym roku na turnieju towarzyskim, a zaraz potem – w mistrzostwach Europy. Rywalizujemy też z hiszpańskimi graczami w rozgrywkach klubowych. Owszem, oni mają superzawodników, ale... my też. Myślę, że nie liczą się tylko nazwiska na papierze. Ważny jest kolektyw, ważne jest serducho na parkiecie. Będziemy walczyć o każdą bramkę.

- O każdą bramkę zdobytą, ale i każdy strzał obroniony. I to jest wyzwanie dla Adama Morawskiego!

- Tak, chłopaki bardzo na mnie liczą, chcemy wspólnie wygrywać. Dla mnie mecz z takim rywalem to przyjemność. Nie jestem minimalistą; wiem, że mogę grać lepiej, niż dotychczas. Staram się – bo tak trzeba robić na takich imprezach, jak mistrzostwa świata – szybko zapominać o tym, co za mną, a koncentrować się na kolejnych wyzwaniach. Nie składam deklaracji, że odbiję w tym meczu 20 piłek. Może do zwycięstwa wystarczą 3-4 obronione?

- Ostatnie wielkie i ważne zwycięstwo z Hiszpanią odnieśliśmy w meczu o brąz na mistrzostwach świata w Katarze. Dawno...

- Oglądałem wtedy ten mecz w wielkich emocjach i nerwach. Kibice pewnie też go świetnie pamiętają. Wiem, że od tamtej pory minęło już sporo lat. Ale wierzyłem wtedy – i wierzę teraz – że możemy walczyć z nimi jak równy z równym.

- Walczycie z nimi jak równy z równym w rozgrywkach klubowych, bo wielu Biało-Czerwonych gra w Lidze Mistrzów. Czemu z orzełkiem na piersi jest tak trudno?

- Może dlatego, że w klubach mamy dużo więcej czasu – każdego dnia jesteśmy przecież razem – na pracę nad każdym elementem. Na zgrupowanie kadry natomiast każdy musi przyjechać przygotowany na maksa, bo w reprezentacji tego czasu nie ma. Ale wychodząc na parkiet z orzełkiem na piersi – czy to jest Arabia, czy Francja, czy Hiszpania – trzeba grać tak, jakby to miał być nasz ostatni mecz.

- W Katowicach – mimo waszej chwiejnej formy – kibice byli z wami. Myśli pan, że nie zwątpią w was?

- Wierzę, że w Krakowie też nie zabraknie gardeł krzyczących „Polska, Polska”. Tamtejsza hala jest większa, oby emocje też były większe. Przede wszystkim za naszą sprawą, bo wierzę, że damy ludziom na trybunach powody do radości.

- Ale pozycja wyjściowa – zero punktów na starcie – nie jest ciekawa...

- Wiem, że być może dla wielu kibiców turniej – po naszej porażce ze Słowenią – już się skończył. Ale ja wierzę, że możemy ugrać w drugiej fazie sześć punktów. I tej myśli się trzymam.

Sonda
Ile meczów wygrają polscy szczypiorniści w fazie głównej MŚ?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze