Super Express: - Przede wszystkim gratulacje! Wywalczyliście awans w imponującym stylu, pewnie pokonując Macedonię, Chile i Tunezję…
Talant Dujszebajew: - To zasługa zawodników, którzy bardzo chcieli osiągnąć sukces. Gratulacje należą się również Michaelowi Bieglerowi. Gdyby nie doprowadził drużyny do trzeciego miejsca w mistrzostwach świata w Katarze, mielibyśmy znacznie trudniejszych rywali w turnieju kwalifikacyjnym.
- Przed debiutem w roli selekcjonera biało – czerwonych był pan wyciszony, skupiony, jakby nieobecny. To z powodu tremy?
- W czasie hymnów bardzo się denerwowałem. Przez głowę przelatywało mi tysiące myśli. Pytałem siebie w duchu, czy zrobiliśmy wszystko żeby pokonać Macedonię, czy jesteśmy gotowi? Na szczęście stres minął wraz z początkiem gry.
- Ryzykant z pana. Z Macedonią na środku rozegrania zagrał lewoskrzydłowy Przemysław Krajewski, a z Chile debiutant Łukasz Gierak z Pogoni Szczecin.
- Musiałem zagrać va banque, bo z powodu kontuzji nie miałem alternatywy. Oczywiście można było w każdym spotkaniu na środek posłać Michała Jureckiego, ale rywale szybko by nas „przeczytali”. A tak i ich zaskoczyliśmy i trochę samych siebie (śmiech), ale najważniejsze że i Krajewski, i Gierak bardzo dobrze wywiązali się z zadań.
- Jest pan złotym medalistą z Barcelony (1992 r). Polska ma drużynę na podium igrzysk?
- To się okaże. Będę mądrzejszy, gdy po przygotowaniach zobaczę jak zespół wygląda fizycznie, czy wszyscy są zdrowi. Na razie cieszmy się, że tam zagramy.
- Żona pierwsza pogratulowała awansu?
- Tak. Bardzo się cieszy, że wreszcie pojedzie na igrzyska. Ja byłem na olimpiadzie jako zawodnik cztery razy, a ona choć broniła w drużynie ZSRR, to powołania nie dostała, a potem dzieci były za małe, żeby mogła podróżować.