"Super Express": - Kto pana zdaniem w niedzielne popołudnie może podnieść trofeum za zwycięstwo w Lidze Mistrzów?
Sławomir Szmal: - Veszprem, Kiel, FC Barcelona i Łomża Vive Kielce to niebywale wyrównane zespoły i wszystkie te drużyny mają identyczne szanse na zwycięstwo. A przynajmniej tak wynika z tego, co można było zobaczyć w poprzednich fazach rozgrywek. Skupiając się jednak na kielczanach trzeba przyznać, że mają za sobą świetny występ w Lidze Mistrzów. Ale jak znam sport, na przestrzeni 12 miesięcy nie da się utrzymać formy na tym samym, wysokim poziomie. Zawsze są jakieś spadki. Mam nadzieję, że porażka Łomży Vive w finale Pucharu Polski z Wisłą Płock to był tylko wypadek przy pracy, a nie obniżka formy.
Niemcy piszą o Lewandowskim i cytują Karola Marksa! Skandaliczny artykuł w prasie
- Vive udało się pokonać wszystkich najgroźniejszych rywali w fazie grupowej. Czy to będzie miało pozytywny wpływ na mentalność kielczan przed Final Four?
- Takie osiągnięcia, jak dwukrotne pokonanie Barcelony zawsze wpływają pozytywnie na zawodników i mogą dodać im animuszu. Musimy zwrócić również uwagę na to, że kielecki zespół jest młodym zespołem, a mimo tego część zawodników ma już w CV zwycięstwo choćby właśnie z Barcą, więc kolejny mecz przeciwko tej drużynie nie będzie dla nich oszałamiającym przeżyciem, a po prostu kolejnym ważnym spotkaniem.
Agnieszka Radwańska mówi o Idze Świątek. Poruszyła istotną kwestię, ważna uwaga
- Najpierw jednak trzeba pokonać Veszprem, z którym Łomża Vive przed trzema laty przegrało w półfinale...
- To jeden z topowych zespołów na świecie, ale i im przytrafiła się ostatnio porażka. To dwie niebywale mocne ekipy. Veszprem ma wyrównaną, solidną i szeroką kadrę. We mnie osobiście emocje bardzo buzują przed tym starciem. Serce podpowiada, że to Vive będzie minimalnie lepsze i awansuje do finału.
- A nie jest pan zaskoczony, że Łomża Vive w tym sezonie radzi sobie aż tak dobrze? Bo nie da się ukryć, że nastawiano się na kolejne sezony, a ten miał być nieco przejściowy?
- Nie do końca bym się zgodził, że to jest jakiekolwiek zaskoczenie. Tak, w kolejnych sezonach będą ciekawe transfery do klubu, ale transfery to czasami za mało. Najważniejszy jest zespół. W tym roku widać, że drużyna powstała i to jest siłą Łomży Vive. Tak zwany team spirit odgrywa ważną rolę, a ludzie z Kielc pokazali, że udało im się to stworzyć.
- Czy jedną z kluczowych pozycji w Vive może być bramka i Andreas Wolff, który ostatnio pokazywał się z dobrej strony?
- Z doświadczenia mogę powiedzieć, że dla bramkarza bardzo ważne jest, jak wejdzie w mecz i jak mu pomaga obrona. Od doświadczonego zawodnika, jakim niewątpliwie jest Wolff, wymaga się, aby nawet przy gorszej dyspozycji, przy zaciętej końcówce, zdołał odbić parę piłek, co może natchnąć jego kolegów z drużyny. Zdarza się, że bramkarz przez cały mecz nie odbija piłek, a broni ostatniego karnego i zespół wygrywa mecz.
- Pan wraz z Vive zdobył trzy medale Ligi Mistrzów, dwa brązowe, jeden złoty. Jak pan wspomina te sukcesy?
- Największe emocje towarzyszyły mi niewątpliwie przy zdobyciu Ligi Mistrzów. Od kiedy powstały te rozgrywki, triumf w nich jest marzeniem każdego zawodnika. Jeśli mam być szczery, to mało pamiętam ze zwycięskiego finału, bo emocje były tak ogromne, że wiele rzeczy umknęło z pamięci.
Listen to "SuperSport" on Spreaker.