Finał pomiędzy Vive Tauronem Kielce a MKB Veszprem był chyba najbardziej emocjonującym w historii Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych. Talant Dujszebajew wychodził z siebie, gdy na kwadrans przed końcem jego podopieczni przegrywali aż dziewięcioma bramkami, a na Węgrzech powoli otwierano szampany. W dziesięć minut stała się rzecz nieprawdopodobna - mistrzowie Polski odrobili gigantyczną stratę i po regulaminowych sześćdziesięciu minutach był remis. Zwycięzcy nie wyłoniła także dogrywka. Kielczanie rozprawili się z rywalami dopiero w rzutach karnych, wygrywając ich konkurs 4:3.
Po meczu Talant Dujszebajew, jak łatwo się domyślić, był bardzo zadowolony. Trener żółto-biało-niebieskich podkreślił, że historyczny sukces to zasługa przede wszystkim szczypiornistów, a on sam nie spisał się najlepiej. - Ja zawiodłem. Kiedy Veszprem prowadziło dziewięcioma trafieniami, pomyślałem: Talant, jak mogłeś to tak zepsuć. Zrobiłem wszystko, by... wygrali przeciwnicy. Moi zawodnicy są wielcy. Jako selekcjoner reprezentacji Polski jestem bardzo dumny z tego, co zrobili Lijewski, Bielecki, Kus, Szmal i tak dalej. To był horror, thriller. Zawodnicy pokazali charakter, serce do gry. Najważniejsze, że po tym niesamowitym meczu wygraliśmy Ligę Mistrzów - wyjaśnił na antenie Canal+.