Karol Bielecki to jeden z największych herosów w historii polskiego sportu. Pomijając już jego wspaniałe rzuty i setki cudownych występów na najgorętszych parkietach w Europie, to właśnie on stał się inspiracją dla wielu młodych adeptów, którzy zmagają się z różnymi problemami. Nie trzeba już chyba nawet przypominać tragicznych wydarzeń, gdy podczas sparingowego spotkania reprezentacji przeciwko Chorwacji rozgrywający stracił oko. Nie poddał się i wrócił do gry, a reszta jest historią. Po tych traumatycznych przeżyciach "Kola" wygrał m.in. Ligę Mistrzów z drużyną z Kielc. Teraz Bielecki angażuje się społecznie i chociażby wspiera swojego przyjaciela Sławomira Szmala, który walczy o posadę prezesa Związku Piłki Ręcznej w Polsce.
Cytowany przez portal przegladsportowy.onet.pl Bielecki wypunktował dotychczasowe fatalne decyzje władz szczypiorniaka w Polsce. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że dzięki sukcesom biało-czerwonych przez długi czas będziemy cieszyć się pokoleniami, walczącymi o największe trofea. Problem w tym, że rzeczywistość okazała się brutalna i szczypiorniak jest w odwrocie.
Karol Bielecki grzmi na temat piłki ręcznej
Dość często piłka ręczna zestawiana jest z siatkówką. W Polsce obie dyscypliny w pewnym momencie mocno rywalizowały pod względem zainteresowania. Teraz siatkówka nie ma już w szczypiorniaku konkurencji, nad czym ubolewa m.in. Karol Bielecki. Można podejrzewać, że upłynie jeszcze sporo wody w Wiśle zanim biało-czerwoni znowu będą zaliczani do ścisłej światowej czołówki.
- W 2006 r. byliśmy na tym samym etapie, co siatkówka. Startowaliśmy w tym samym wyścigu, ale pobiegliśmy w drugą stronę. Nie zbudowaliśmy sobie potencjału takiego, jak jest w siatkówce. Nie ma talentów, nikt nie tłumaczył młodzieży, że ta piłka ręczna rzeczywiście jest fajna. Nie postawiliśmy na instruktorów, którzy mają pasję do sportu i chcą zrobić coś dla drugiego. Czasy się zmieniły, kiedy byłem młody, miałem to szczęście, że nauczyciele uczyli mnie dla pasji. Dziś każdy liczy pieniądze - stwierdził dość gorzko Karol Bielecki.