- Barcelona to wielka marka, grają tam wspaniali zawodnicy. Ale możemy stawić im czoła - dodaje w rozmowie z "SE" szkoleniowiec kielczan, który w Kolonii ma do dyspozycji wszystkich graczy. - Katalończyków mamy rozłożonych na czynniki pierwsze, ale wiadomo że o wygranej w starciu z rywalem tej klasy zdecyduje dyspozycja dnia. Jestem dobrej myśli - podkreśla trener Vive.
Kielczanie w Kolonii są już od czwartku. Mają za sobą dwa treningi w Lanxess Arenie, z której transmisje meczów Final Four zostaną przeprowadzone do 140 krajów. Choć stawka jest olbrzymia, mistrzowie Polski są skoncentrowani, ale nie przestraszeni.
- W walce o zwycięstwo w Lidze Mistrzów cały zespół musi dać z siebie maksimum. Trudno wskazać słabe punkty w takich zespołach, jak Barcelona, THW Kiel czy Veszprem. Barca od kilku sezonów to ścisła światowa czołówka, ale każdego można pokonać. Ich też - zapewnia skrzydłowy Ivan Cupić (29 l.).
- Dla takich meczów przez dziesięć miesięcy człowiek wylewa pot na treningach. Chcemy tu się bić o wygranie turnieju - dodaje bramkarz Sławomir Szmal (37 l.).
Występ w Final Four będzie pożegnaniem z Vive dla dwóch obrotowych - Żeljko Musy (29 l., po sezonie zastąpi w Magdeburgu Bartosza Jureckiego) i Piotra Grabarczyka (33 l., odchodzi do HSV Hamburg).
- To dla mnie trudny moment, Vive na zawsze zostanie w moim sercu. Dam z siebie wszystko, by odejść w glorii zwycięzcy - obiecał nam po wygranym finale Pucharu Polski, grający w Kielcach od 2003 r. "Grabar".
W tej edycji Ligi Mistrzów ekipa z Kielc zarobiła już ok. 245 tys. euro. Za zwycięstwo w finale czeka na nich nagroda w wysokości ćwierć miliona euro.