Po porażce Wisły Płock w Silkeborgu z Bjerringbro 24:33 faworytem środowego spotkania fazy grupowej Ligi Mistrzów był Flensburg. Niemcy od lat zaliczają się do ścisłej czołówki Starego Kontynentu i wydawało się, że z wicemistrzami Polski na własnym terenie poradzi sobie bez większych problemów. Tym bardziej, że podopieczni Ljubomira Vranjesa chcieli zmazać plamę po słabej drugiej połowie w Paryżu, przez którą przegrali z PSG 22:27.
Początek spotkania jednak mocno zaskoczył. Płocczanie wyszli bardzo zmotywowani i trafiali w zasadzie z każdej pozycji. Klasą dla siebie w ataku był Jose de Toledo. Dodatkowo ekipie Piotra Przybeckiego pomagali rywale - gospodarze co chwilę gubili piłkę, zostawiali duże luki w defensywie i nie trafiali nawet do pustej bramki! "Nafciarze" wykorzystali to szybko i po kilkunastu minutach prowadzili aż 7:1. Niestety, później przyszła zadyszka i Wisła dała się dojść na jedną bramką - pierwsza część gry zakończyła się wynikiem 10:9 dla przyjezdnych.
Drugie trzydzieści minut było bardzo wyrównane. Na trzysta sekund przed końcem Flensburg prowadził 19:17, ale to "Nafciarze" mieli piłkę w ataku. Niestety, po raz kolejny zatrzymał ich dobrze spisujący się Mattias Andersson i goście znaleźli się w trudnej sytuacji do końca nie potrafili odrobić straty i przegrali ostatecznie 20:22. Szkoda, bo to wynik, a nie styl idzie w świat, a sytuacja ekipy z Płocka w tabeli grupy A robi się coraz gorsza. Po czterech meczach Wisła zajmuje siódme miejsce, które nie daje awansu do 1/8 finału, z jednym punktem na koncie.
Flensburg - Wisła Płock 22:20 (9:10)
Flensburg: Andersson, Moller – Djordjić, Eggert, Glandorf, Gottfridsson, Heinl, Horvat, Jakobsson, Mahe, Mogesen, Radivojević, Toft Hansen, Wanne, Zachariassen, Svan
Wisła: Morawski, Corrales – Daszek, Ghionea, Mihić, Wiśniewski, T. Gębala, Ivić, Pusica, Tarabochia, de Toledo, Zhitnikov, M. Gębala, Kwiatkowski, Rocha, Duarte