Adam Kszczot

i

Autor: archiwum se.pl

Adam Kszczot: Cel? Złoty medal na otwartym stadionie

2013-03-07 3:00

Podobno łatwiej zdobyć laur po raz pierwszy, niż go potem obronić. Adam Kszczot (24 l.) powtórzył w Goeteborgu zwycięstwo sprzed dwóch lat na dystansie 800 m w halowych ME w lekkoatletyce. - Złoto nadal smakuje jak złoto, ale dobrze jest tytuł obronić, bo świadomość, że jest się obrońcą, tkwi w głowie podczas zawodów. Wiąże się z nią odpowiedzialność i to podnosi poprzeczkę - nie kryje lekkoatleta.

Drugie złoto wywalczył z innym trenerem niż pierwsze. Współautora jego dotychczasowych sukcesów, Stanisława Jaszczaka, zastąpił krakowianin Zbigniew Król. Pracuje z nim od listopada.

- Trenera zmieniłem z przyczyn osobistych i tyle - ucina Kszczot. - W moim treningu jest teraz mniej ćwiczeń siłowych, a większy nacisk idzie na technikę biegania. I mój krok biegowy jest obecnie dłuższy.

Kszczot mieszka w Łodzi, trener - w Krakowie. Spotykają się na zgrupowaniach. Halowe ME były ich pierwszym wspólnym sprawdzianem.

- Lubię startować w hali, bo zimowy sezon pozwala wznowić rywalizację po czterech miesiącach przerwy po sezonie letnim. Publiczność, rywale, adrenalina - to wszystko mnie nakręca. A ponadto krótka bieżnia w hali sprzyja mojej zdolności szybkiej zmiany tempa, na krótkim odcinku. Dzięki niej potrafię uciec rywalom albo swobodnie ich wyprzedzić. Takie nagłe zrywy powodują u rywali spięcie mięśni i trudność reakcji w podobnym tempie - wyjaśnia mistrz Europy.

Prawdziwym spełnieniem jego ambicji byłby medal na otwartym stadionie - w MŚ lub igrzyskach.

- Miałem już na niego szansę, a największą chyba w MŚ w Daegu w 2011 roku. Zapłaciłem tam jednak frycowe - przyznaje. - A w przygotowaniach do igrzysk w Londynie były pewne błędy, które spowodowały przetrenowanie. Tych błędów już nie popełnię.

Najnowsze