Mateusz Borek wprost o swoich błędach. Wspomniał o słynnym "barszczyku"
Mateusz Borek to postać o szerokich wpływach w polskim świecie sportowym. Od lat komentuje mecze reprezentacji Polski, ale też przez pewien czas jego głos mogliśmy usłyszeć podczas transmisji spotkań Bundesligi. Dziennikarz kilka lat temu postanowił też stworzyć jeden z najbardziej wpływowych projektów w polskim internecie – wraz z Krzysztofem Stanowskim, Michałem Polem i Tomaszem Smokowskim założył Kanał Sportowy na YouTube. Do tego Borek angażował się w gale Gromdy, jest również promotorem bokserskim. Większe zaangażowanie w sieci przyniosło Borkowi jeszcze większy rozgłos i pieniądze, ale też było w pewnym momencie utrapieniem, bo dziennikarz często wdawał się w dyskusje z fanami, które nie zawsze były przyjemne. Teraz opowiedział w kanale 'Foot Truck”, jakie błędy wówczas popełnił.
Borek stwierdził, że zbyt na siłę chciał zbliżyć się do kibiców w sieci. – Myślę, że się niepotrzebnie zgubiłem w takim pierwszym etapie sukcesu projektu internetowego. Wydaje mi się, że byłem taki jednak cały czas bardzo higieniczny i odporny na wiele rzeczy przez te 20 parę lat w telewizji. Natomiast w pewnym momencie chyba sobie błędnie założyłem, że powinienem jeszcze bardziej zbliżyć się do takiego normalnego kibica w internecie – zauważa dziennikarz. Stwierdził również, że na zbyt dużo sobie pozwalał przed kamerami. – Z perspektywy czasu oceniam, że ten przysłowiowy "barszczyk", który do pewnego momentu bawił, on może był błędem, albo na pewno był błędem, albo może za dużo było tego "barszczyku" – ocenił. „Barszczykiem” żartobliwie określano alkohol spożywany przez prowadzących Kanału Sportowego.
Papież Franciszek nie żyje. Uwielbiał Leo Messiego. "On jest Bogiem z piłką przy nodze"
Zdaniem Mateusza Borka to mogło wpłynąć na jego ocenę wśród kibiców. – Myślę, że to też w jakiś sposób mogło odepchnąć ode mnie ludzi, którzy właśnie doceniali jakąś kulturę słowa, sposób wypowiadania się, prowadzenia się na antenie. Mówię o tych kibicach z telewizji, bo to nie zawsze był ten sam widz. Może chciałem być taki za fajny, za młodzieżowy w tym okresie "barszczykowym" w Kanale Sportowym – dodawał. Wyjaśnił też, czemu mniej wchodzi z kibicami w dyskusje w ostatnim czasie. – Parafrazując pewne hasło: „pijesz, nie pisz” – zaśmiał się współzałożyciel Kanału Sportowego. – Po pierwsze, trzeba wyciągać wnioski. Po drugie, złodziej czasu. Po trzecie, w pewnym momencie nie chciało mi się już prowadzić konwersacji albo łechtać czyjegoś ego, bo ktoś postanowił Cię obrazić. Po czwarte myślę, że niektórzy ludzie wybijali swoją działalność i biznesy na interakcji – wyliczał powody Mateusz Borek.
