Reiss, który grał w Lechu prowadzonym przez Franciszka Smudę uważa, że skreślenie Sławomira Peszki jest złą decyzją.
W rozmowie z wp.pl "Reksio" przypomina: Peszko pił alkohol w święta, gdy mial wolne i jego wybryku nie należy łączyć z reprezentowaniem barw narodowych.
ZOBACZ: Jakub Błaszczykowski: Peszko? Trudna sprawa WYWIAD
Co więcej, Reiss zauważa, że problemy z alkoholem dotyczą również obecnego selekcjonera.
- Trener nie lubi podróżować samolotem, bo to go bardzo stresuje. Aby się rozluźnić wypił kilka drinków. Pamiętam, że tego dnia nie mógł prowadzić z nami treningu - relacjonuje Piotr Reiss wydarzenia sprzed meczu Lecha z Grasshoppers Zurych w ówczesnym Pucharze UEFA.
"Świadkowie tamtych wydarzeń wspominają, że Franz wychodząc z samolotu ledwo trzymał się na nogach" - czytamy dalej na wp.pl.
Reiss podkreśla także, że Smuda był wtedy w pracy, nie to co Peszko w Wielkanoc.
- Tym bardziej dziwię się reakcji selekcjonera. Przecież on sam wielokrotnie mówił nam, że piwko po meczu czy nawet przed można wypić. Wolał nawet, abyśmy to robili przy nim niż chowali się gdzieś z tym po kątach (...) Zarówno Sławek jak i Wasyl mieli czas wolny. Przecież piłkarze to też ludzie i nie ukrywajmy, też lubią się napić. Ta afera jest rozdmuchana - kończy smutno Piotr Reiss.