"Znajduję się w sytuacji, w której mam na sobie stres związany z wieloma zobowiązaniami finansowymi" - napisała Agata w opisie zbiórki. Celem było uzbieranie 20 tysięcy złotych, ale zainteresowanie przeszło najśmielsze oczekiwania. Do wczoraj udało się zebrać już ponad 100 tysięcy, a akcja potrwa jeszcze 20 dni.
Słynna sztangistka zakończyła karierę w 2006 roku (w 2009 wróciła jeszcze na krótko na pomost), gdy dowiedziała się, że jest zakażona wirusem zapalenia wątroby typu C. Potem wyjechała do Anglii. W 2007 roku "Super Express" odnalazł ją w angielskim mieście Peterborough, gdzie pracowała w sortowni śmieci. Później wróciła do Polski (obecnie mieszka w Bielsku-Białej i utrzymuje się z emerytury olimpijskiej w wysokości 2623 zł) i z roku na rok coraz bardziej podupadała na zdrowiu.
Jak pisała Wróbel w opisie zbiórki: "Choruję na cukrzycę i mam neuropatię cukrzycową, która powoduje ciągły ból w rękach i stopach. Muszę codziennie przyjmować silne środki przeciwbólowe". Problemy zdrowotne ma również jej partner Colin Anderson, były strongman, dla którego Agata również zorganizowała zbiórkę pieniędzy (celem jest 50 tys. zł). Partner sztangistki potrzebuje wymiany stawu biodrowego.
Podobnie tłumaczy PZPC: "Problemy życiowe oraz zdrowotne Pani Agaty Wróbel znane są władzom związku od lat. Dla Agaty Wróbel widzieliśmy miejsce w szkoleniu centralnym lub w PZPC. Apelujemy do zawodniczki, by nawiązała z nami kontakt, zechciała porozmawiać, by przyjęła ofertę pomocy".
Wróbel, która zawsze chadzała własnymi ścieżkami i odrzucała pomoc ludzi ze środowiska, w końcu jednak się przełamała i poprosiła o pieniądze. Co skłoniło ją do takiego posunięcia?
- Jednym z powodów, choć na pewno nie głównym, mogła być śmierć mamy Lucyny, którą Agata mocno przeżyła - powiedziała nam osoba z otoczenia Agaty, która prosi o anonimowość. - W 2016 roku pani Lucyna dostała wylewu. Agata mocno się załamała, mówiła mi nawet o stanach lękowych. Nigdy nie prosiła o pomoc, traktowała to jako upokorzenie. Sytuacja najwyraźniej ją przerosła. Jej partner również jest bardzo schorowany. - Mam nadzieję, że dzięki tym pieniądzom Agata i Colin staną na nogi - dodał nasz informator.
Wróbel tak opisywała swój stan: "Nagła śmierć mojej mamy w 2016 r. jest czymś, czego wciąż nie mogę zaakceptować. Głęboka depresja, lęki, napady paniki towarzyszą mi codziennie". Pomoc sztangistce zaoferował minister sportu i turystyki Witold Bańka, który napisał na Twitterze: "Jeżeli tylko Pani Agata Wróbel zechce to jako MSiT i Centralny Ośrodek Sporty bardzo chętnie "zagospodarujemy ją zawodowo" w obszarze sportu. Związek i MSiT próbowały skontaktować się telefonicznie i osobiście z Panią Agatą i jest to niestety z różnych przyczyn mocno utrudnione" - napisał minister.